in ,

Ryanair zgubił wózek inwalidzki pasażerki z Manchesteru

W ubiegły piątek pani Paulina Pohl wraz z rodzicami i bratem leciała z Manchesteru do Lizbony. To miały być wakacje życia niepełnosprawnej 28-latki i jej bliskich, planowane od pół roku. Niestety, „ktoś” z lotniska w Manchesterze „zgubił” wózek inwalidzki pasażerki.

Pani Paulina na stałe mieszka w Gdańsku. Wraz z rodzicami i bratem od kilku miesięcy planowała wakacje marzeń. Najpierw przelot do Wielkiej Brytanii i jednodniowe zwiedzanie Manchesteru, potem podróż do Lizbony, zwiedzanie miasta, przejazd do Aveiro oraz Porto i powrót do Polski przez Londyn. Niestety, przykry incydent już na starcie wyprawy pokrzyżował te plany.

28 dni na kontakt

Jak pani Paulina podkreśliła w rozmowie z dziennikarzami serwisu gazeta.pl (KLIK!), na długo przed podróżą poinformowała lotnisko, że – jako osoba niepełnosprawna – będzie potrzebowała pomocy. Będąc już na pokładzie samolotu z Manchesteru do Lizbony kilkukrotnie prosiła personel o to, aby pilnował jej wartego 10 tysięcy złotych wózka. Niestety, na marne.

O tym, że wózek „zaginął” w locie (dosłownie i w przenośni) między Manchesterem a Lizboną, pani Paulina dowiedziała się już po wylądowaniu w Portugalii. Zdaniem pasażerki, Ryanair od początku „umywał ręce”. Jej sytuacją przejęli się jedynie pracownicy portugalskiego lotniska, którzy próbowali skontaktować się z portem w Manchesterze.

„To tak jakby ktoś powiedział ci, że nie możesz używać nóg” – stwierdziła w rozmowie z serwisem wp.pl (KLIK!) pani Paulina. Kobieta przyznała, że lotnisko zaoferowało jej wózek zastępczy. Jednak pasażerka nie mogła się na nim ani poruszać (był za duży), ani samodzielnie skorzystać z łazienki. Okazało się, że jest uziemiona.

Oczywiście, pasażerka poinformowała o wszystkim linie Ryanair. „Ryanair przekazał mi, że wysłali informację do Manchesteru, że muszą odnaleźć wózek i mi go przysłać. Od piątku kursowało sześć bezpośrednich linii z Manchesteru do Lizbony. W żadnym nie przysłano mojego wózka. Przez cały weekend nie otrzymałam też żadnej informacji, że ktokolwiek szuka tego wózka. Dopiero dziś o 9 rano dostałam z Ryanair informację, że zostało przyjęte zgłoszenie o zaginięciu wózka” – relacjonowała w rozmowie z gazeta.pl (artykuł z poniedziałku, 30 kwietnia).

Okazało się, że linie Ryanair traktują zaginięcie wózka jak… zgubienie walizki. W związku z tym, że sprawa nie jest priorytetowa, na odpowiedź na roszczenia pasażerki przewoźnik ma (zgodnie z wewnętrznym regulaminem firmy) aż 28 dni.

Siła mediów i spychologia stosowana

Po tym, jak sprawę pani Pauliny nagłośniły media, Ryanair wydał oświadczenie. Wynika z niego, że za obsługę wózków inwalidzkich na lotnisku w Manchesterze odpowiada firma OCS. To właśnie firma OCS jest – zdaniem Ryanaira – „odpowiedzialna za zgubienie wózka i wszystkie problemy z tego wynikające”.

W oświadczeniu znalazła się też wzmianka, że wózek pani Pauliny udało się szczęśliwie odnaleźć w Manchesterze. Zgodnie z deklaracją, miał być on dostarczony do Lizbony w poniedziałek. Gazeta.pl informuje, że „Ryanair napisał do Pauliny Pohl, by odebrała go sobie z lotniska”.

 

Foto: https://pxhere.com/en/photo/1370608

Dodaj komentarz

Kent: tragiczny poniedziałek w hrabstwie. Wszystko przez pogodę

Szkocja: od dziś obowiązuje cena minimalna za alkohol