Święta tuż tuż. Dla jednych to czas oczekiwania, rodzinnych spotkań, radości i szczęścia, dla innych okres powszechnego chaosu, stresu i niepokojów… Jak poradzić sobie w tych trudnych dniach? Jak przeżyć w gąszczu choinek, wśród lian kolorowych lampek, pośród dziwnych grubasków krzyczących „Ho ho ho” i nie zwariować? Jak sprostać wyzwaniom, które mężczyzna podejmuje każdego roku?
Szaleństwo zakupów, czyli… prezenty
Świąteczna gorączka to prawdziwa katorga dla większości facetów. Nie dość, że trzeba w grudniu uważniej słuchać (ekhm, słuchać w ogóle) tego, co ukochana kobieta do nas mówi, to jeszcze należy w jakiś magiczny sposób zorganizować trafiony prezent świąteczny.
Kawalerowie mają wygodniej, bo muszą kupić coś tylko dla mamy i babci (ewentualnie siostry). Wystarczy cokolwiek, skromny upominek, perfumy, ciepły szalik – byle z sercem, a nie na odwal się. Tego nie radzę. Szacunek przede wszystkim
Co jednak z tymi, którzy są żonaci, zaręczeni, zakochani na zabój? Trzeba się postarać… A że facet to stworzenie (nie)domyślne i niezbyt rozgarnięte w tych sprawach…
O wiele łatwiej jest odpowiedzieć na pytanie: Czego nie kupować kobiecie na Święta? Większość kobiet nie myśli tymi kategoriami, co my… Czteropak piwa, kebab czy pizza przed telewizorem, nie będzie – raczej – trafionym prezentem. Jeśli Twoja dziewczyna/żona/kochanka nie jest wąsatym geekiem jak Ty, nie masz co liczyć na podziękowania. Szykuj się raczej na solidny werbalny oklep.
Tak więc, większość kobiet nie lubi, gdy pod choinką znajdzie scyzoryk, a w skarpecie zestaw survivalowy z suszonymi robalami i przepisami jedzenia na surowo autorstwa Bena G. Nie kupuj jej tego. Podobnie jak wiertarki udarowej czy wału korbowego do Stara. Nie doceni tego subtelnego zapachu smaru ani delikatnego pulsowania silnika w rękach. Gry komputerowe również mogą się okazać nietrafionym prezentem (The Sims to nie gra…).
Jeśli jest „kobietą wyzwoloną” i nie śmieje się z Twoich żartów o „kuchni”, nawet nie próbuj kupować jej robota kuchennego. No, chyba że będzie to najnowszej generacji cyborg o posturze Arnolda S. i będzie chodził bez ubrania. Ale wtedy kolejne święta spędzisz sam.
Tak więc… trudno jest być facetem w święta.
Tak na poważnie jednak, postaraj się, chłopie. Chociaż raz. Co ja piszę, wiele razy. Daj jej odczuć, że Ci zależy i nie ważne, czy to żona mama, kochanka, córka, babcia czy przyjaciółka. Bądź obok, słuchaj, planuj. Zrób coś własnymi rękami, kup jeśli się nie uda, ale niech to będzie coś, o czym marzyła (byle nie na kredyt), wspomniała mimochodem, czasem wypomniała (bo i tak bywa). Przede wszystkim jednak, zrób to szczerze i nie oczekuj niczego poza tym, że sprawisz jej radość.
Porządki i ozdoby
Nie wiem czemu, ale gdy myślę o świątecznych ozdobach, ciągle mam przed oczami Andy’ego Andersona i pana Griswolda. Wizja porażenia prądem elektrycznym, którego doznali trwale, nomen omen, wypaliła się w mojej pamięci. Dekorowanie domu czy mieszkania, to, jak się okazuje, nie lada wyzwanie dla wielu osób. Nie tylko w filmie.
Zabierając się za strojenie swojego domostwa czy ogrodu pamiętajcie o tym, że z prądem nie ma żartów. Nie targajcie przedłużacza (chyba że bębnowy, z osłoną) po śniegu (o ile u Was spadł…), bo sami rozbłyśniecie jak lampki, które macie zamiar rozwiesić. Nic tak nie boli jak samotne święta, pomyślcie o tym, zanim dacie się usmażyć.
Nie polecam też własnoręcznego ścinania drzewek w lesie, bo grozi za to mandat lub trwałe kalectwo. Policja lubi karać za głupotę, a jeśli funkcjonariusz będzie miał zapędy pro-ekologiczne, wasza historia trafi do internetu. Potem Greenpeace będzie Was nękał i przywiążą się Wam do komina.
Inna sprawa, że po świecie chodzi mnóstwo mężczyzn mających dwie lewe ręce, a próba samodzielnego ścięcia żywego drzewka często kończy się utratą oka, palców lub mniej lub bardziej poważnym uszkodzeniem innych części ciała. Głównie tych przydatnych. Grunt to znać swoje możliwości, a i promocje cenowe się zbliżają. Będzie dobrze.
Bombki, któż ich nie lubi? Kochają je dzieci, dorośli i… koty. Warto zainwestować w takie z plastiku lub styropianu. Klasyczne, szklane i porcelanowe, szybko mogą się przekształcić w pociski odłamkowe lub miny przeciwpiechotne, gdy dobierze się do nich rezolutny szkrab lub ciekawski kociak.
Łańcuchy i sznury choinkowe nie rozwiążą się, jeśli będziesz je ciągnął na siłę i rzucał nimi wściekle po pokoju. Wiem, co mówię. To istna kostka Rubika, coś jak słuchawki włożone do kieszeni. Na spokojnie, jak saper, najpierw zielony, potem czerwony… Może nie wybuchniesz z wściekłości (potem i tak się pewnie okaże, że to TY tak je schowałeś w pudełku).
Gotowanie i… karp
Choć najlepszymi kucharzami na świecie są, podobno, głównie mężczyźni, spora grupa facetów czuje się w kuchni jak Mufasa pod kopytami antylop. Giną momentalnie, nie potrafiąc odróżnić oregano od bazylii (nawet jeśli trzymają zamknięte i opisane paczki), przypalając wodę na herbatę i nie wiedząc, że wałek do ciasta nie jest tylko narzędziem samoobrony. Według nich pierogi i uszka rosną na drzewach, a barszcz powstaje z torebki… O zgrozo.
Panowie, jeśli powyższe słowa trafnie opisują Wasze umiejętności kucharskie, zostawmy tutaj pole do popisu lepszym od siebie. Wróćmy do rozplątywania łańcuchów i lampek. I walki z kotami.
Jest jeszcze coś, co bywa bolączką każdych świąt. Mord na żywym zwierzęciu, jakim jest karp. Najłatwiej jest, rzecz jasna, kupić sobie martwą rybę (można ją także zdobyć w bitwie, jak to robią dzielni klienci sklepów Lidl) w całości lub kawałkach. Jednak wielu upiera się, że tradycja to tradycja i stwora trzeba ubić. Jak to zrobić?
Nie każdy wie, że dobrze jest rybę w pierwszym rzędzie ogłuszyć. Można ją złapać przez ścierkę (co by się nie wysmyknęła) i uderzyć nią o brzeg wanny lub stół. Gdy straci przytomność, można jej spokojnie obciąć głowę. Można to także zrobić bez ogłuszania, ale tylko wtedy, gdy ma się wprawę w zabijaniu ryb. Warto poczytać także o uspokajaniu zwierza olejem goździkowym i alkoholem.
Nie polecam natomiast prób uśmiercania ryby prądem elektrycznym, tłuczkiem do mięsa ani tępym, gładkim nożem. Łatwiej skrócimy własne życie (lub palce) niż pomożemy biednej rybie przenieść się do krainy wiecznej szczęśliwości.
Reasumując, pora zakasać rękawy, chwycić byka za rogi i nie dać się zapędzić w kozi róg. Święta to wyzwanie. A facet wyzwania zjada na śniadanie. Nawet w Wigilię.
Foto: Flickr (lic. CC)