O szkodliwości promieniowania emitowanego przez telefony i smartfony mówi się od wielu lat. Pamiętam, jak w okolicy roku 2007 kolega dziwił się, że noszę komórkę w kieszeni spodni i czy nie boję się bezpłodności. Nie do końca wiedziałem, co mu wtedy opowiedzieć. Okazuje się jednak, że urządzenia mobilne, choć są coraz lepsze, bardziej nowoczesne i wielofunkcyjne, mogą wpływać na nasze zdrowie. I nie chodzi tylko o uzależnienie.
Coś w tym jest, bo o ile same telefony raczej nie emitują silnych fal, to już nadajniki tak, zwłaszcza też o dużej mocy. Wiem co mówię, bo kiedyś zabroniono mi się wspinać na komin elektrociepłowni. Prosiłem o zgodę na wejście, w celu zrobienia zdjęć dla prasy lokalnej, ale dostałam zakaz z powodu wysokim promieniowania elektromagnetycznego. Gdy się chwilę zastanowić, rozejrzeć, połączyć pewne fakty, a okaże się, że otaczają nad urządzenia, które mogą być potencjalnym zagrożeniem.
Krążą pogłoski o tym, że ONZ ma zamiar wprowadzić pewne ograniczenia w tej kwestii. Na czym dokładnie będą one polegać i czy dostosują się do nich producenci sprzętu elektronicznego? Tego jeszcze nie wiadomo, ponieważ nie podjęto, de facto, konkretnych działań. Warto jednak znak kilka istotnych informacji i… dmuchać na zimne.
Badania. Pomiędzy teorię a praktyką
Jeśli wierzyć badaniom Instytutu Nauki Weizmanna (Izrael), wieloletnia ekspozycja na promieniowanie elektromagnetyczne emitowane przez telefony komórkowe, może zwiększyć ryzyko zachowań na raka mózgu. Takie badania przeprowadzono także w USA i Szwecji, co „potwierdziły” obserwacje dość licznych grup badawczych. Potwierdziły w cudzysłowie, ponieważ osoby wystawione na wieloletnie działanie promieniowania, używały także innych urządzeń, często o podobnych działaniu.
Podobno u młodych osób częstotliwość zachorowań i komplikacji wzrosła aż trzykrotnie. Na szkodliwe promieniowanie narażone są także, w może w szczególności dzieci. Ich ciała, nie w pełni jeszcze rozwinięte, młode, delikatne mózgi otrzymują większe dawki niż osoby dorosłe. Badania potwierdzają także, przynajmniej częściowo, wpływ tego typu oddziaływań na jakoś spermy. Plemniki osób mających częsty, wieloletni kontakt z urządzeniami mobilnymi były mniej ruchliwe i żywotne oraz występowały w mniejszej liczbie.
O szkodliwości mówili już nawet przedstawiciele WHO. Niedawno 200 naukowców z USA zwróciło się do ONZ o podjęcie wyraźnych działań, mających na celu ograniczenie rozwoju niebezpiecznej sytuacji. Zwłaszcza, ze liczba urządzeń mobilnych stale wzrasta. Co ciekawe, naukowcy wskazują przede wszystkim na smartfony.
Prof. dr hab. Konrad Czerski z Zakładu Fizyki Jądrowej i Medycznej Uniwersytetu wątpi w to, czy efekty zdrowotne są tylko wynikiem stosowania telefonów. Wpływ na nasze zdrowie mają także komputery, tablety i inne urządzenia mobilne (i stacjonarne), stacje nadawcze, coraz liczniejsze nadajniki. Wspomniał o tym kilka tygodni temu na antenie Radia Szczecin. Wspominał także, wraz ze swoimi rozmówcami, o testach z wykorzystaniem silnych pól elektromagnetycznych. U ludzie poddanych ich działaniu dało się zauważyć drobne zmiany w pracy mózgu czy serca, ale znikały po kilku, kilkunastu minutach. Co jednak przy ekspozycji na słabe pole, która trwa kilka, kilkanaście lat? Czy wpływ na nas ma także tzw. smog elektromagnetyczny, tj. duże natężenie fal spowodowane obecnością w przestrzeni życiowej milionów urządzeń mobilnych i nadajników?
Budowa stacji bazowych telefonii wymaga umieszczenia ich w odpowiedniej odległości od ludzkich siedzib i obostrzona jest stosownymi obwarowaniami. Istnieje także coś takiego jak kontrola mocy i cały czas trwają prace nad zmniejszaniem emisji promieniowania elektromagnetycznego.
Co przyniesie przyszłość?
Od lat trwają badania mające na celu ograniczanie emisji promieniowania. Każdy kolejny telefon, teoretycznie, ma emitować je w mniejszym stopniu. Czy ONZ, WHO oraz inne organizacje podejmą jakieś działania? Przyszłość pokaże.
Nie wiadomo, czy nie dojdzie do przekłamań, nadinterpretacji przepisów, jak w przypadku niedawnej, głośnej aferze samochodowej, z czołowymi przedstawicielami Volkswagena, którzy zaniżali wyniki emisji spalin. Niemniej, emisja promieniowanie jest faktem i warto wiedzieć, jak się przed nim, choć trochę zabezpieczyć.
Jak się chronić?
Po pierwsze, starajmy się ograniczać kontakt z urządzeniami mobilnymi. Nie musimy „wisieć na słuchawce” – swoją drogą, czy ten zwrot, w epoce urządzeń bezprzewodowych ma jeszcze sens, czy to już archaizm – przez kilka godzin dziennie. Porozmawiajmy w cztery oczy.
Nie trzymajmy telefonu blisko głowy, zwłaszcza, gdy mamy słaby zasięg, rozmawiamy w podróży lub właśnie wykonujemy połączenie. Wtedy promieniowanie jest najsilniejsze.
Nie kładźmy komputerów na kolanach i nie ślęczmy przed ekranem godzinami.
Zaleca się także ostrożność przypadku osób z zbudowanym rozrusznikiem serca i aparatami słuchowymi. Modele emitujące silne promieniowanie mogą zakłócać działanie tych urządzeń.
Najogólniej rzecz biorąc, starajmy się po prostu korzystać z nich z umiarem. Nie ma 100% pewności na to, że te urządzenia mogą nam poważnie zaszkodzić, ale… no właśnie, zawsze jest jakieś „ale”.
Ps. 15 lipca jest dniem bez telefonu. Bądźcie czujni!
Foto: Flickr (lic. CC)