Na konwencie Partii Konserwatywnej w Birmingham rząd przyjął wytyczne dotyczące przyszłej polityki imigracyjnej. Torysi chcą znacząco ograniczyć liczbę osiedlających się w Wielkiej Brytanii obcokrajowców. Dodatkowo, obywatele Unii Europejskiej mają stracić dotychczasowe przywileje. Każdy, kto w przyszłości będzie chciał podjąć pracę w Wielkiej Brytanii, będzie musiał udokumentować, że posiada minimalny dochód. Łączenie rodzin będzie możliwe, ale jedynie przy poparciu pracodawcy.
Partia Konserwatywna zapowiada radykalną reformę polityki migracyjnej. Rewolucja w przepisach jest oczywiście powiązana z Brexitem. Jakie plany mają Torysi?
Przedstawiając zarys zapowiadanej reformy Theresa May stwierdziła, że „raz na zawsze kończy się swoboda przemieszczania osób”. Premier dodała, że przyszła umowa z Unią Europejską może zawierać pewne regulacje na temat przekraczania brytyjskich granic przez obywateli UE, jednak po Brexicie to Wielka Brytania będzie miała kontrolę nad liczbą osób wjeżdżających do kraju. May zaznaczyła przy tym, że nowe regulacje będą działać w obie strony. Oznacza to, że także brytyjscy pracownicy i turyści wyjeżdżający do krajów UE będą musieli stawić czoła pewnym ograniczeniom. Premier zdradziła, że być może Brytyjczycy chcący wyjechać do Niemiec, Włoch czy Polski będą musieli ubiegać się o wizy.
Przemawiający na konwencie Sajid David zapowiedział, że rząd może rozważyć obniżenie limitu wiz dla pracowników o wysokich kwalifikacjach (byłoby spójne z sugestiami zawartymi w raporcie Migration Advisory Committee). Zgodnie z tą polityką, wysoko wykwalifikowani pracownicy, którzy chcieliby żyć i pracować w Wielkiej Brytanii, byliby traktowani przez rząd priorytetowo. Problemy z osiedleniem w UK mieliby za to pracownicy o niskich kwalifikacjach. To właśnie na redukcji liczby takich imigrantów rządowi zależy najbardziej. Jak wyjaśnia May, partia chce, aby to Brytyjczycy zajęli wolne etaty w takich branżach, jak hotelarstwo, gastronomia czy szeroko rozumiana opieka. Dzisiaj w wymienionych sektorach zatrudnieni są imigranci, co sprawia, że po Brexicie branże te mogą być zagrożone kryzysem pracowniczym.
„Zidentyfikowaliśmy potrzeby naszej gospodarki” – zapewniła May. Premier dodała: „Mamy nadzieję, że będziemy mogli odpowiednio szkolić Brytyjczyków i w ten sposób przygotowywać ich do pracy w zawodach wymagających niewielkich kwalifikacji”.
Branżą, która po Brexicie będzie cieszyć się niejako specjalnymi względami jest rolnictwo. May przyznała, że rząd pracuje nad pilotażowym programem, który umożliwiałby podjęcie imigrantom pracy sezonowej na brytyjskich farmach czy w sadach. Jeśli chodzi o imigrantów zatrudnionych w innych branżach, to każdy, kto w przyszłości, po Brexicie, będzie chciał podjąć pracę w Wielkiej Brytanii, będzie musiał udokumentować, że posiada minimalny dochód. Dodatkowo, łączenie rodzin będzie możliwe, ale jedynie przy poparciu pracodawcy.
Reasumując: bazowe założenie przyszłej reformy dotyczącej imigrantów jest już klarowne. Rząd zamierza zrównać pod względem praw imigrantów z Unii Europejskiej i z krajów spoza Wspólnoty. Dowodem na to może być znaczący fragment z wystąpienia May, kiedy premier podkreśliła: „Pierwszy raz od dziesięcioleci ten kraj będzie kontrolował imigrację i wybierał, kogo chcemy przyjąć. Brytyjczycy zbyt długo mieli poczucie, że są ignorowani w sprawie imigracji i że politycy nie traktowali tej kwestii poważnie”.
Należy jednak podkreślić, że reforma systemu nie będzie dotyczyć imigrantów z UE już mieszkających na Wyspach. W trakcie wtorkowego wystąpienia Sajid David, szef brytyjskiego MSW, zwrócił się bezpośrednio do ponad 3 milionów imigrantów z krajów Unii mieszkających w Wielkiej Brytanii. Javid zapewnił: „niezależnie od porozumienia z Unią Europejską chcemy, żebyście zostali”.