To były dwa wyjątkowo ciężkie dni dla Theresy May. We wtorek Izba Gmin zdecydowaną większością głosów (432 do 202) odrzuciła wynegocjowane przez nią porozumienie w sprawie Brexitu, a Jeremy Corbyn złożył wniosek o wotum nieufności dla rządu. W środę parlamentarzyści zdecydowali o tym, że May – pomimo wcześniejszej porażki – powinna jednak zachować urząd. Co to oznacza w kontekście Brexitu?
306 posłów było za odwołaniem May, a 326 za tym, aby pozostała na stanowisku premiera. Różnica niewielka, jednak ostateczny wynik głosowania nad wotum nieufności był stosunkowo łatwy do przewidzenia. Komentatorzy spodziewali się, że dla parlamentarzystów ważniejsza – od szeroko rozumianego honoru czy dobra kraju – będzie troska o własne stołki. Dzień wcześniej, w głosowaniu dotyczącym umowy rozwodowej z UE, przeciwko porozumieniu (a więc de facto przeciwko May) opowiedziało się 432 członków Izby Gmin. W trakcie środowego głosowania przeciwko May było ich „zaledwie” 306. Wychodzi więc na to, że albo w ciągu dwudziestu czterech godzin aż 126 parlamentarzystów radykalnie zmieniło swoje zdanie o premier i jej zdolnościach przywódczych, albo… zdało sobie sprawę, że wyborcy biorący udział w przyspieszonych wyborach mogą nie dać im drugiej szansy. A nawet, gdyby dali – to wtedy na nich spadłaby odpowiedzialność za wyprowadzenie Wielkiej Brytanii z Brexitu. A tego, mimo odważnych deklaracji ze strony opozycji czy przeciwników May, nikt się raczej podjąć nie chce. Unia gra twardo, a alternatywnych (i realnych) pomysłów na Brexit nie ma. Deklarowanie „ja bym to zrobił lepiej, bo tak” to czcze gadanie, a sugerowanie, że Zjednoczone Królestwo powinno wyjść z UE bez porozumienia to w czasach, gdy światowy handel opiera się na umowach międzynarodowych, pomysł najgorszy z możliwych.
W ten sposób za sprawą kalkulujących i grających na siebie członków Izby Gmin Theresa May uratowała stołek. Ale czy uda jej się uratować Brexit?
Co teraz zrobi May?
Tuż po ujawnieniu wyników głosowania nad wotum nieufności dla rządu Theresa May zapowiedziała, że w ciągu najbliższych kilku dni planuje serię konsultacji z parlamentarzystami. Ich celem będzie znalezienie takiego sposobu na Brexit, który spotka się z aprobatą Izby Gmin.
Tyle teorii. W praktyce, jak sugerują komentatorzy, premier May ma dwa wyjścia. Albo Theresa May (choćby na planowanych spotkaniach) przekona parlamentarzystów do obecnej umowy (ewentualnie: uzmysłowi im, że inne rozwiązanie jest niemożliwe do wdrożenia), albo spróbuje renegocjować warunki porozumienia z Unią Europejską. W tym przypadku stronie brytyjskiej zależałoby najprawdopodobniej na zmianie punktów dotyczących tak zwanego backstopu, czyli kwestii granicy między Irlandią a Irlandią Północną.
To drugie wyjście jest ryzykowne. Po pierwsze – przedstawiciele Brukseli od początku deklarują, że osiągnięte postanowienie nie podlega dalszym negocjacjom. Po drugie – gdyby UE zgodziła się na to, aby ponownie usiąść do stołu z brytyjskimi negocjatorami, zmian w osiągniętym już postanowieniu mogłaby domagać się nie tylko Wielka Brytania, ale i inne państwa Wspólnoty, na przykład Hiszpania. Wszystko w myśl zasady: „Skoro UK chce zmian korzystnych dla siebie, my mamy prawo żądać tego samego”. Rozmowy by się przedłużały, cała procedura musiałaby być uruchomiona od nowa, Brexit przeciągnąłby się w czasie.
A przecież zegar tyka…
Theresa May zadeklarowała, że we wtorek wygłosi przemówienie w Izbie Gmin i przedstawi posłom dalszy plan działania. Rzecznik Partii Pracy zapowiedział na Twitterze, że jego ugrupowanie nie będzie negocjować z premier, jeśli ta stanowczo nie wykluczy twardego Brexitu. Przeciwnicy May twierdzą, że umowę z UE powinien negocjować parlament, nie rząd. Burmistrz Londynu wyraził rozczarowanie wynikiem głosowania nad wotum nieufności. Sadiq Khan oskarżył Torysów o stawianie partyjnego interesu nad dobrem narodu i zasugerował, że rząd powinien wycofać się z Brexitu i umożliwić Brytyjczykom oddanie głosu w drugim referendum. Theresa May twardo deklaruje, że Zjednoczone Królestwo opuści Unię Europejską 29 marca 2019. A Brytyjczycy na to…
My reaction to #brexit right now pic.twitter.com/JFztcPGhSZ
— Rosie (@RosieThompson20) 16 stycznia 2019
🤣🤣🤣 #Brexit pic.twitter.com/AIgUZCuDHf
— Samantha White (@SamanthaLei1984) 16 stycznia 2019
ORDER! 🇬🇧#BrexitChaos #Brexit#brexitdebate #UKPolitics pic.twitter.com/mCzPzoYZa7
— Loïc Gonsolin 💭 (@LoicGonsolin) 16 stycznia 2019
#Brexit pic.twitter.com/6vipagWO9o
— Jim Adams (@jim1902adams) 16 stycznia 2019
You all right? #Brexit pic.twitter.com/QSQ9qDofD2
— Como veo: doy (@VeoDoy) 16 stycznia 2019
Buckle up 🍿#brexit pic.twitter.com/cDsDXoJtMP
— Tobias Kolb (@TKolb92) 16 stycznia 2019
Foto: @DonkeyHotey, Flickr, lic. CC https://www.flickr.com/photos/donkeyhotey/41140445145