in

Wielka Brytania ma nowego szefa MSW. Co to oznacza dla Brexitu i dla Polaków w UK?

Ma 48 lat, jest synem kierowcy autobusu i wielbi Margaret Thatcher. Jest też pierwszym politykiem wywodzącym się z mniejszości etnicznej, który zajął jedno z czterech najważniejszych stanowisk w brytyjskim rządzie. Kim jest Sajid Javid i czego można się po nim spodziewać?

Kierująca do tej pory Home Office Amber Rudd podała się do dymisji po tym, jak media upowszechniły informacje o skandalicznym traktowaniu imigrantów z pokolenia Windrush. Rudd była też oskarżana o to, że wprowadza posłów i opinię publiczną w błąd, co do faktycznych celów deportacyjnych jej resortu.

We środę Rudd zapewniała parlamentarzystów, że kierowany przez nią resort nie ma odgórnie wyznaczonej liczby osób, które należy deportować. Jednak dokumenty ujawnione przez „Guardiana” podważały jej wersję.

Gdy w niedzielę „Guardian” opublikował podpisany przez Rudd list skierowany do Theresy May (list został napisany w styczniu 2017 roku), w którym była już szefowa Home Office zapowiadała, że w najbliższych latach jej resort ma zamiar wydalić z Wysp o 10 procent więcej osób bez prawa pobytu, wszystko stało się jasne. Opinię publiczną rozwścieczył fakt, że Rudd określiła w liście zamiar zwiększenia liczby wydalanych z Wysp imigrantów jako: „cel ambitny, ale możliwy do zrealizowania”.

Wcześniej Rudd była oskarżana o brak działań, które mogłyby ochronić imigrantów z pokolenia Windrush przed obecnymi problemami. Mowa o imigrantach z Karaibów (Jamajki, Trynidadu i Tobago etc.), którzy przybyli do Wielkiej Brytanii w latach 1948-1971. Nieletni wówczas imigranci byli często wpisywani do paszportów rodziców. W Wielkiej Brytanii żyli przez wiele lat, często nie pamiętali rodzinnych wysp, nie posługiwali się językiem innym niż angielski, byli świetnie zasymilowani i nie spodziewali się, że kiedykolwiek będą musieli udowadniać swoje prawo do pobytu w UK. Tak się jednak stało – imigrantów dopadła biurokratyczna machina: tracili dostęp do opieki medycznej, mieli problemy z dostępem do konta w banku, groziła im deportacja.

Co ważne, do zaniedbań dotyczących imigrantów z pokolenia Windrush doszło za rządów Davida Camerona, kiedy szefową Home Office była obecna premier. To Theresa May powinna więc ponieść odpowiedzialność (lub być współodpowiedzialna) za aktualne kłopoty pokolenia Windrush. Decydując się na dymisję, Amber Rudd wzięła winę na siebie i uchroniła May przed blamażem.

Kim jest Sajid Javid?

Amber Rudd zastąpi Sajid Javid, dotychczasowy minister do spraw społeczności i samorządu lokalnego. Javid urodził się w Rochdale w 1969 roku i – jak Sadiq Khan – jest synem muzułmańskiego kierowcy autobusu. Rodzice polityka urodzili się w Indiach i (będąc dziećmi) uciekli do Pakistanu. Ojciec Javida przybył do Wielkiej Brytanii w latach 60-tych, mając (jak stwierdził w jednym z wywiadów Sajid Javid) zaledwie jednego funta w kieszeni.

Sajid Javid studiował ekonomię i nauki polityczne na University of Exeter, tuż po studiach rozpoczął pracę w amerykańskim banku Chase Manhattan (mając zaledwie 25 lat został najmłodszym w historii tej firmy menedżerem w randze wiceprezesa), a później pracował w Deutsche Banku. Jeszcze za czasów studenckich działał w młodzieżówce Partii Konserwatywnej. Gdy zdecydował się porzucić bankowość na rzecz polityki, jego roczne zarobki wynosiły 3 miliony funtów.

W 2010 roku został wybrany do Izby Gmin (z okręgu Bromsgrove) i (wraz z Rehmanem Chisti) został pierwszym w historii posłem Partii Konserwatywnej o pakistańskich korzeniach.

Sajid Javid ma pięciu braci. Mimo że wychował się w rodzinie muzułmańskiej, nie czuje związku z żadną religią. Wraz z żoną Laurą ma czworo dzieci. Jego polityczną idolką jest Margaret Thatcher.

Złote dziecko polityki na ratunek imigrantom?

Sajid Javid jest konserwatystą z krwi i kości. W referendum w sprawie Brexitu opowiedział się za pozostaniem Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej. Tyle formalnie, bo nieoficjalnie polityk ma być przeciwnikiem UE (do głosowania przeciwko Brexitowi miał go namówić David Cameron).

Javid – jeśli chodzi o imigrantów czy mniejszości etniczne – odważnie nawoływał mieszkających w UK muzułmanów do tego, by mocniej przeciwstawiali się ekstremizmowi. W wywiadzie dla „Guardiana” opisywał z kolei, jak mając zaledwie sześć lat, musiał być tłumaczem swojej urodzonej w Pakistanie matki. Javid jest gorącym zwolennikiem integracji w obrębie Wielkiej Brytanii, potępia praktyki kulturowe czy religijne, które są niezgodne z „brytyjskim stylem życia” (na przykład poligamię czy uprzedmiotowienie kobiet) i walczy z rasizmem i dyskryminacją (jako dziecko był prześladowany, rówieśnicy nie zwracali się do niego po imieniu, tylko używali obraźliwego określenia „Paki”).

W obliczu Brexitu można więc mieć nadzieję, że nowy szef Ministerstwa Spraw Wewnętrznych mocniej (przynajmniej niż jego poprzedniczka) pochyli się nad problemami imigrantów i znajdzie z nimi wspólny język. Wiele wskazuje na to, że Theresa May – po skandalu z pokoleniem Windrush – właśnie na to liczy. Sama nominacja Javida to wizerunkowy strzał w dziesiątkę: już życiorys ambitnego polityka jest jak scenariusz na hollywoodzką produkcję z cyklu „od pucybuta do milionera”, tyle tylko, że w wersji z dzieckiem Pakistańczyków w roli głównej. Oby tylko Sajid Javid udźwignął ciężar nominacji, skupił się na wszystkim imigrantach, a nie pomagał tym najbardziej medialnym (tudzież tym, których problemy najlepiej się „klikają”) i skupiał się nie na gaszeniu bieżących pożarów, a na długofalowym zapobieganiu wybuchom kolejnych.

Foto: By Foreign and Commonwealth Office (Creative Britain) [OGL (http://www.nationalarchives.gov.uk/doc/open-government-licence/version/1/) or CC BY 2.0 (https://creativecommons.org/licenses/by/2.0)], via Wikimedia Commons

Dodaj komentarz

Imigranci zbawieniem dla polskiej gospodarki

Kent: tragiczny poniedziałek w hrabstwie. Wszystko przez pogodę