Śpiewał „Lecę chyba do Londynu, do tych Brytyjczyków synów” i… wyśpiewał! Fenomenalny Witek Muzyk Ulicy już pod koniec stycznia zagra w Londynie, Reading, Swindon i Wrexham.
Witek Muzyk Ulicy to jedna z najbarwniejszych postaci polskiej sceny muzycznej. Człowiek-orkiestra, dawniej artysta uliczny, muzyczny selfmademan z bogatą, burzliwą historią.
Pod koniec stycznia 2020 roku Witek powróci do Wielkiej Brytanii z trzecią trasą. Ceniony przez fanów zarówno rocka i punku, jak i folku czy nawet disco-polo artysta wystąpi w Londynie, Reading, Swindon i Wrexham. A pomyśleć, że niedawno grał na warszawskiej „patelni”…
Witek jedzie do Londynu…
Witold Mikołajczuk urodził się w Żarach, dorastał w Kołczynie (powiat bialski). Już jako dziecko chciał grać, jednak rodziców długo nie było stać na kupno instrumentu. Dopiero, gdy Witek miał 12 lat rodzicom udało się sprezentować mu pierwszą gitarę.
Gdy przyszły muzyk uliczny poszedł do liceum, męczące dojazdy do szkoły sprawiły, że nie miał czasu grać. Po maturze poszedł na rok do wojska, a później – za namową kolegi – wyjechał za pracą do Warszawy. W stolicy robił ankiety, był przedstawicielem handlowym w salonie Toyoty, założył firmę. Zaczął porządnie zarabiać i… porządnie odreagowywać: piciem i wulgarnym zachowaniem odbijał kompleksy.
Wziął też kredyt – pół miliona złotych. A jakże, we frankach. Najpierw rata wynosiła tysiąc osiemset, potem skończyła do trzech tysięcy złotych. Kwota do spłaty rosła, a Witek szukał ratunku. Szukał desperacko.
Żeby wykaraskać się z zadłużenia, zaczął szmuglować ukraińskie papierosy. Przez Polskę do Norwegii. Jak przyznał w jedynym z wywiadów, za jeden kurs zarabiał tyle, że starczało na pięć rat kredytu. Eldorado się jednak skończyło. Witek wpadł w Szwecji podczas rutynowej kontroli. Na czterdzieści dni trafił do więzienia w Ystad. „Więzienie było dość luksusowe: obszerne sale, telewizor, międzynarodowe towarzystwo. Stali bywalcy mówili, że jest do niczego, bo nie ma basenu” – wspominał.
W trakcie odsiadki zaczął myśleć o swoim życiu, o tym, co powie dzieciom. Wstydził się. „Pomyślałem, że wszystko jest na odwrót. Kocham sport i muzykę, ale nie mam na to czasu. Chcę mieszkać blisko natury, ale do końca życia będę spłacać kredyt na mieszkanie w mieście. Jestem młodym facetem, który waży 120 kilo, bo zajada i zapija swoje problemy” – przyznawał w wywiadzie.
Z tęsknoty za dziećmi zaczął pisać rymowanki i przesyłać je żonie do Polski. Kiedy wyszedł – kupił akordeon i zaczął nową pracę. Świadczył usługi outsourcingowe w firmie energetycznej. „Jeden z kontraktów opiewał na sporą kwotę i z procentu od umowy zarobiłem prawie 100 tys. zł. W dwa dni wydałem te pieniądze na długi za mieszkanie, pokryłem złotą kartę i nic nie zostało. Pomyślałem, że kręcę się wkoło” – wspominał.
Witek nie mógł się w tym wszystkim odnaleźć. Przecież nie tak chciał żyć! Zamiast do pracy, jeździł nad Bug, siedział nad rzeką, rozmyślał, czasami popijał bimber z miejscowymi. Do Warszawy wracać mu się nie chciało. Nowi szefowie nie byli zadowoleni…
Któregoś dnia przy jednej ze stołecznych stacji metra podszedł do skrzypaczki Dominiki. Artystka powiedziała mu, że gra na ulicy od ośmiu lat i że jakoś się kręci. Następnego dnia Witek wziął akordeon, usiadł w przejściu Metra Centrum i zaczął grać covery. Efekt? W dwie godziny zarobił 120 złotych. Wkrótce stał się pełnoetatowym muzykiem ulicznym, zaczął pisać własne numery i zaproponował Dominice wspólne występy.
Współpraca okazała się sukcesem. Solowe granie też. Wiele osób przystawało, słuchało, przyznawało, że piosenki Witka są życiowe, tak bardzo prawdziwe. Słuchaczy – nie tylko tych korzystających z metra, ale i internetowych, buszujących po serwisie YouTube – szczególnie spodobało się „Serce wolności”.
Witek śpiewa w tej piosence o emigracji zarobkowej, skupia się na Wielkiej Brytanii. Sam kiedyś przez dwa miesiące malował ściany w Londynie, więc wie, o czym mowa.
„Lecę chyba do Londynu, do tych Brytyjczyków synów,
Matka Polka już nie karmi, nie mam za co żyć.
Już trzydziestka mnie przegania a ja ciągle bez mieszkania,
Dobrze że lodówka pełna, to rodziców gest”
„Serce wolności” pojawiło się na YouTube 5 czerwca 2016 roku. Piosence towarzyszyło proste video przedstawiające Witka grającego i śpiewającego w bramie na Wilczej 29a. Tak to się zaczęło. Dziś amatorski klip ma prawie dwa i pół miliona wyświetleń, a charyzmatyczny Witek po półtora roku grania na ulicy przygotowuje się do wydania już trzeciej płyty, jeździ w polskie i zagraniczne trasy (w 2019 roku grał między innymi na Festiwalu Pol’and’Rock), a wkrótce już trzeci raz zawita do Wielkiej Brytanii.
Leciał, leciał i…
Tak jest! Tym sposobem Witek już wkrótce doleci do Londynu, gdzie pod koniec stycznia da swój pierwszy, stołeczny koncert. Artysta zagra też w Reading, Swindon i Wrexham. Oto szczegóły trasy:
* 29 stycznia Witek zagra w Londynie (Klub Orła Białego) – informacje o koncercie tutaj: https://www.facebook.com/events/2565897560299040/
* 30 stycznia artysta wystąpi w Reading (Piwnica Restaurant) – informacje o koncercie tutaj: https://www.facebook.com/events/446632806039608/
* 31 stycznia muzyk zaprezentuje się przed publicznością w Swindon (koncert odbędzie się w Polish Community Centre Swindon) – informacje o wydarzeniu tutaj: https://www.facebook.com/events/456173925309387/
* 1 lutego Witek zagra koncert w Wrexham / Walia – informacje o koncercie tutaj:
https://www.facebook.com/events/767418657104851/
Witek nie tylko zaśpiewa, ale i zagra na akordeonie, pianinie, gitarze akustycznej i elektrycznej. Publiczność usłyszy stare, świetnie znane numery i nowe, jeszcze niepublikowane piosenki.
Jako support wystąpi Monika Evans Band
Bilety już w sprzedaży:
* koncert w Londynie: https://www.bilety24.uk/
* koncert w Reading: https://www.bilety24.uk/
* koncert w Swindon: https://www.bilety24.uk/
* koncert w Wrexham: https://www.bilety24.uk