Obalamy mity i dzielimy się sprawdzonymi patentami na walkę z wszawicą głowową – chorobą, która w świetnie rozwiniętym UK zbiera gigantyczne żniwo.
Zanim przejdziemy do konkretów – sportretujmy wroga, bo powiedzieć o wszach, że są małe i wredne to w obliczu zatrważających faktów (w zależności od regionu aż 10 do 20% brytyjskich uczniów nosi ten problem na swoich głowach) to jakby nie powiedzieć nic. Wszy to owady pasożytujące na zwierzętach: niewielkie (osiągają do 6 milimetrów długości), spłaszczone, pozbawione skrzydeł, ale uzbrojone w kłująco-ssące narządy gębowe i silne, sprawne odnóża. Młode wszy wylęgają się z jajek po 10 dniach, a dorosłe maksymalne rozmiary osiągają w niespełna dwa tygodnie. Irytujące pasożyty za nic mają lokalny patriotyzm i chętnie przenoszą się z głowy na głowę, przez co wszawicę należy uznać za chorobę niezwykle ekspansywną. Wbrew pozorom – nie skaczą ani nie latają.
Co jeszcze warto wiedzieć o wszach i wszawicy? To, że pojedyncza wesz żyje około miesiąca i w tym czasie składa 200-300 jaj. O ile gnidy umiejscowione są u nasady włosów na całej głowie, to dorosłe wszy preferują okolice potylicy i skroni – tam jest im najcieplej. Pasożyty łakną naszej krwi i są przebiegłe – potrafią przybierać kolor zbliżony do koloru włosów swojej ofiary, przez co trudno jest je dostrzec gołym okiem. Podobnie jest z ich jajami, za to opuszczone gnidy są białe i łatwo zauważalne. Mitem jest, że osoby często myjące włosy mogą czuć się bezpiecznie – wszom jest kompletnie obojętne to, jak bardzo higieniczny (lub niehigieniczny) tryb życia prowadzimy i jakiej długości lub w jakiej kondycji są nasze loki. W przypadku wystąpienia tej choroby warto więc pamiętać, że wszawica nie jest powodem do wstydu. Wszawica jest na Wyspach bardzo powszechna i każdy (zwłaszcza rodzic) prędzej czy później zetknie się z tą przypadłością co najmniej w pośrednim stopniu.
Namierzanie wroga, czyli jak wykryć wszy?
Wszawicy nie da się zapobiec, ale warto regularnie sprawdzać stan skóry głowy – zwłaszcza dzieci, które najczęściej zapadają na tę chorobę. Szybkie wykrycie problemu umożliwia równie prędkie podjęcie skutecznego, celowego leczenia. Wszawica nie jest przypadłością niebezpieczną, ale wszy urządzające sobie przy skórze głowy huczne imprezki obniżają znacząco komfort życia, a ich ugryzienia – potrafią być bolesne. No właśnie – potrafią, ale nie muszą.
Wszawica zaskakująco często przebiega bezobjawowo – chory nie drapie się, nie uskarża na swędzenie czy bolesność. Dlatego dobrze jest regularnie kontrolować stan skóry głowy i mieć w pamięci, że wszy są źle widoczne na suchych włosach.
* Jedną z polecanych metod wykrywania wszy jest przeczesywanie mokrych włosów specjalnym grzebieniem (koszt zakupu oscyluje na granicy 1-2 £). W tym wypadku należy przeczesywać włosy pasmo pa pasmie i dokładnie przyglądać się skórze głowy. Po skończonej kontroli – należy dokładnie oczyścić i odkazić grzebień (na przykład wodą utlenioną lub letnią wodą z mydłem).
* Część specjalistów poleca też przeczesywać suche włosy lub włosy na które należy uprzednio nanieść dużą ilość tłustej odżywki. Tak jak w przypadku pierwszej metody – po kontroli, niezależnie od tego, jakie efekty ona przyniesie, należy oczyścić grzebień.
* Można też przeczesywać zwilżone włosy palcami. W takim wypadku należy mocno odgarniać pasma i odkrywać skórę głowy, a uwagę skupić na skroniach, nasadzie, karku i okolicach za uszami.
Jeśli podczas kontroli nie wykryjemy wszy – nie warto (zapobiegawczo) stosować dedykowanych środków chemicznych, takich jak szampony czy spraye. Takie działania nie uchronią nas przed wystąpieniem wszawicy a w najgorszym wypadku – podrażnią skórę głowy, która nie przepada za zbyt częstym kontaktem z preparatami o działaniu innym, niż neutralne. Kiedy jednak na skórze wykryjemy obecność wszy – to będzie powód do tego, żeby wytoczyć najcięższe działa!
Popularne sposoby – jak pozbyć się wszy?
Istnieją cztery popularne patenty na walkę z wszawicą. O tym, który z nich jest najskuteczniejszy najlepiej jest przekonać się na własnej (nomen omen) skórze. Wśród sugerowanych przez specjalistów sposobów znajduje się zarówno coś dla miłośników preparatów naturalnych, jak i dla osób preferujących użycie bezpiecznej dla zdrowia i zapewniającej szybkie rezultaty „chemii”. Jest też coś dla ludzi o anielskiej cierpliwości i tych, którzy mogą pochwalić się diabelską zręcznością i uwielbiają polowania.
* Wyczesywanie, wyczesywanie, wyczesywanie
Metoda całkowicie naturalna, ale i mocno czasochłonna. Tak jak w przypadku wykrywania wszy – tak i tutaj należy pokryć włosy na całej długości gęstą odżywką (dzięki niej owady stracą przyczepność) i wyczesywać loki przez co najmniej pół godziny do momentu, kiedy na grzebieniu nie znajdziemy żadnego owada. Całą procedurę należy powtarzać co kilka dni, co może trwać nawet kilka tygodni. Wyczesywanie można zawiesić dopiero wtedy, kiedy na grzebieniu (oraz na głowie!) nie zauważymy wszy lub gnid.
Wyczesywanie to sposób dla wytrwałych. Owszem, można ułatwić sobie zadanie stosując elektryczny, specjalistyczny grzebień (koszt zakupu to około 15 £), jednak warto pamiętać, że działanie takich akcesoriów nie zostało naukowo potwierdzone (na gwarancje i obietnice producentów należy patrzeć przez palce). Ale, żeby nie było, wyczesywanie ma swoje zalety!
Plusy:
– wyczesywanie jest neutralne, nie stosujemy tu specyfików innych niż sprawdzona odżywka
– to metoda ekonomiczna – wystarczy specjalistyczny grzebień wielokrotnego użytku (należy go tylko dobrze oczyścić po każdym zabiegu)
– ten sam grzebień można wykorzystać też do kontroli stanu głowy
Minusy:
– proces jest bardzo czasochłonny, a samo wyczesywanie należy regularnie powtarzać
– wyczesywanie nie daje szybkich efektów, więc dopóki nie wytępimy wszy całkowicie – będziemy musieli zmagać się z dyskomfortem posiadania niechcianych towarzyszy
– zakażalność – z uwagi na brak szybkich efektów istnieje duże prawdopodobieństwo, że zarazimy wszawicą innych
– konieczność utylizacji wyczesywanych wszy na własną rękę, co (mając na uwadze niewielkie rozmiary i wrodzoną ruchliwość tych owadów) jest mocno problematyczne
* Chemiczne (syntetyczne) środki owadobójcze
Kolejny patent to stosowanie aptecznych, dedykowanych środków, dostępnych często na receptę. Jeśli postępujemy zgodnie z instrukcją – zadziałają świetnie. W innym przypadku – narazimy siebie lub dziecko na poważne problemy. Nie owijajmy w bawełnę: chemia to chemia, a środki przeciwko wszom to (tylko i aż) osłabiona i przebadana pod każdym kątem wersja środków owadobójczych, po których rozpyleniu (zgodnie z zaleceniami producenta) należy na kilka godzin opuścić pomieszczenie. Dlatego tego typu preparaty należy kupować w jedynie sprawdzonych aptekach lub renomowanych sklepach, a przed użyciem – zapoznać się z treścią dołączonej ulotki. W razie pytań czy wątpliwości warto zadzwonić na infolinię producenta lub poprosić o radę lekarza lub farmaceutę.
Dodatkowo, środków chemicznych pod żadnym pozorem nie wolno stosować prewencyjnie, „na wszelki wypadek”. Zbyt częste użycie takich preparatów przyniesie efekt odwrotny od zamierzonego – nie tylko nie zabezpieczymy się przed wszami, ale i podrażnimy skórę głowy. Dodatkowo, nadużywając takich środków osłabiamy ich działanie!
Warto natomiast wybierać preparaty chemiczne polecane nie tylko przez telewizyjnych specjalistów, ale… przez znajomych walczących z podobnym problemem. Przekonująca reklama nie jest gwarancją skuteczności. O wiele lepiej sprawdza się zwykle rekomendacja przyjaciół.
Chemiczne środki mają wysoką skuteczność. Często wystarczy jedna aplikacja! Mimo to – kilka dni po kuracji – dobrze jest sprawdzić, czy udało się wytępić wszystkie wszy i (w razie potrzeby) proces powtórzyć.
Plusy:
– szybkie działanie – w składzie chemicznych preparatów znajdziemy silne środki aktywnie działające na wszy. Część z nich paraliżuje owady, część – „rozpuszcza” woskową warstwę ochronną i zabija je. Preparaty syntetyczne, niezależnie od sposobu działania, przynoszą najszybsze efekty
– różnorodność – w aptekach czy drogeriach znajdziemy zarówno szampony, pianki czy spraye, jak i preparaty o konsystencji odżywki. Środki te różnią się nie tylko sposobem aplikacji, ale i ceną (w zależności od rodzaju i gramatury chemiczne preparaty na wszy kosztują od 5 do 20 £), dzięki czemu każdy znajdzie w asortymencie coś dla siebie
– łatwość użycia – to wspólny mianownik dostępnych na rynku preparatów. W tym wypadku wystarczy sam środek i (opcjonalnie) specjalistyczny grzebień. Przy dobrych wiatrach wszy wytępimy za pierwszym podejściem
Minusy:
– chemiczny skład – mimo że syntetyczne środki na wszy są doskonale przebadane, entuzjastów medycyny naturalnej nie przekona nawet tysiąc certyfikatów
– zapach – jest zwykle silny, syntetyczny, nieprzyjemny. Dorosły zatka nos i policzy do dziesięciu, jednak z dziećmi wrażliwymi na drażniące aromaty może być znacznie gorzej. Warto jednak zaznaczyć, że coraz więcej takich środków to preparaty bezwonne
– efekty niepożądane – trudno tu pisać o efektach ubocznych (preparaty są świetnie przebadane), ale o tych niepożądanych, wynikających z niewłaściwego stosowania preparatu dobrze powiedzieć kilka słów. Przed użyciem każdego, aptecznego środka należy bezwzględnie zapoznać się z treścią ulotki. Część z preparatów na wszy zawiera alkohol lub substancje łatwopalne. Warto o tym wiedzieć i – na przykład – zawczasu odstawić suszarkę na bok
– odporność – różne środki cechują się różną skutecznością, a do tego – zbyt częste, profilaktyczne stosowanie chemicznych preparatów może nie tylko podrażnić skórę głowy, ale i sprawić, że wszy uodpornią się na ich działanie. Przed zakupem konkretnego preparatu dobrze jest zasięgnąć opinii specjalisty i znajomych, a samego środka używać tylko wtedy, gdy na głowie pojawią się wszy lub gnidy
* Produkty naturalne, preparaty ziołowe
Nie od dziś wiadomo, że naturalne środki bywają nie tylko skuteczne na równi z tymi chemicznymi, ale i zdecydowanie bezpieczniejsze od preparatów syntetycznych. Czy w przypadku wszawicy jest tak samo? I tak, i nie.
Wśród naturalnych preparatów polecanych do walki z tymi owadami znajdziemy między innymi szampony, płukanki, maski na włosy czy odżywki. Wszystkie te produkty mają dwie, wspólne cechy – nie zawierają chemii (przynajmniej teoretycznie), a w składzie znajdziemy olejki stosowane w kosmetologii i medycynie od wieków. Wśród tych ostatnich przodują przede wszystkim olejki z drzewa herbacianego i olejek z zielonej herbaty.
Sęk w tym, że oba te olejki są częstym składnikiem zwykłych szamponów czy odżywek, a stosowanie takich kosmetyków nie zabezpiecza w żaden sposób przed wszawicą. Dodatkowo, gros z produktów reklamowanych jako „naturalne” to środki syntetyczne z niewielką domieszką ziołowych ekstraktów czy esencji. W praktyce – modne, ekologiczne maski czy spraye do włosów nie różnią się zbytnio od syntetycznych odpowiedników. A dokładniej – jeśli już się czymś różnią, to wyśrubowaną ceną.
Oczywiście, na rynku dostępne są też całkowicie naturalne preparaty na wszy. Niestety, mimo że olejki czy wyciągi roślinne wchodzące w ich skład stosowane są od wieków, do dziś nie udało się udowodnić ich skuteczności w przypadku wszawicy.
Plusy:
– naturalny skład – w „eko” preparatach na wszy znajdziemy olejek herbaciany, olej kokosowy, olejek z zielonej herbaty czy aromatyczne ekstrakty kwiatowe
– ładny zapach – nagromadzenie wonnych olejków przekłada się na przyjemny zapach
– różnorodność – w sprzedaży znaleźć można zarówno naturalne szampony czy odżywki, jak i maski czy spraye na wszy
– łatwość użycia – preparaty roślinne stosujemy tak, jak zwykłe kosmetyki. Mimo to warto, przed użyciem, przeczytać ulotkę
Minusy:
– niepotwierdzone działanie – do tej pory nie udało się potwierdzić działania naturalnych preparatów rekomendowanych przez producentów do walki z wszami
– skład – w tych prawdziwych „eko” preparatach znajdziemy samo dobro, a dokładniej to, co znajduje się w składzie ekologicznych szamponów czy odżywek do codziennego użytku (a te, jak wiadomo, nie chronią przed wszami). Ponadto, część z preparatów reklamowanych jako naturalne zawiera tylko domieszkę „prawdziwych” ekstraktów, a w składzie znaleźć można chemiczne substancje z podrażniającym poranioną skórę głowy alkoholem na czele
– efekty uboczne – nie jest prawdą, że preparaty naturalne są całkowicie bezpieczne. One także mogą powodować reakcje alergiczne, dlatego przed użyciem należy przeczytać ulotkę, sprawdzić skład i przeprowadzić próbę uczuleniową (na przykład nanosząc kilka kropel środka na skórę wewnętrznej strony przedramienia)
– ryzyko powikłań – środki zawierające niektóre olejki nie mogą być stosowane w przypadku dzieci, kobiet w ciąży czy mam karmiących
– wysoka cena – cóż, umieszczony na opakowaniu znaczek „eko” oznacza zwykle, że za taki preparat zapłacimy kilka razy więcej, niż za szampon regularny, nawet jeśli oba specyfiki mają taki sam skład i działanie
* Iskanie i topienie, czyli polowanie na wszy
Wszy nie przetrwają w wodzie – jeśli zanurzymy głowę w wannie na wystarczająco długo, pozbędziemy się niechcianych towarzyszy. Wszy można wyłapywać też ręcznie i zduszać je w palcach. I mimo że te metody wydają się być archaiczne – wciąż są stosowane. Tyle tylko, że iskanie czy topienie jest nie tylko niehigieniczne, ale i (na dłuższą metę) kompletnie nieskuteczne. Zacznijmy jednak od zalet.
Plusy:
– wszy nie potrafią pływać – zanurzając głowę w wodzie przez długi czas można je teoretycznie podtopić
– rozrywka – no cóż, co kto lubi. Polowanie na wszy (tak jak iskanie wśród zwierząt) ma zapewne jakieś kulturowe uwarunkowanie, ale to działka dla antropologa, a nie dla rodzica, który chce zdjąć z głowy dziecka problem wszawicy
Minusy:
– tymczasowa, niewielka skuteczność – nie da się w ten sposób całkowicie wyeliminować wszawicy, nie zdusimy wszystkich wszy, a dodatkowo – zafundujemy im zabawę w survival (owady te może nie pływają, ale potrafią przeżyć pod wodą nawet do kilku godzin)
– brak higieny – po prostu, to nie jest higieniczne
– zakażalność – wszy przenoszą się z głowy na głowę, wystarczy krótki kontakt z głową osoby chorej na wszawicę, żeby owady przeniosły się na nasze włosy. A wtedy nie pozostaje nic innego, jak tylko „iskać” samego siebie
Dodatkowe środki ostrożności
Jeśli chodzi o udowodnione działanie – najlepsze efekty przynosi stosowanie środków chemicznych lub wyczesywanie (można je przeprowadzić także przy użyciu wspomnianych, syntetycznych preparatów). Opieranie się jedynie na środkach całkowicie naturalnych czy metodach (powiedzmy sobie szczerze) nieco pierwotnych nie przyniesie pożądanych efektów.
Ale na stosowaniu odpowiednich metod nie kończy się walka z wszawicą. Jeśli zachorujemy my lub ktoś z naszego najbliższego otoczenia – należy jak najszybciej zarządzić w mieszkaniu gruntowne porządki: wyprać pościel i ubrania (w gorącej wodzie i z użyciem detergentu), wyprać dywany i wykładziny, odświeżyć meble tapicerowane, a przedmioty, których nie możemy oczyścić – zamknąć na co najmniej dwa tygodnie w szczelne worki i (o ile to możliwe) umieścić na zewnątrz. Nie wolno – nigdy! – pożyczać czapek, grzebyków czy poduszek. W przypadku, gdy na głowie tylko jednego członka rodziny znajdziemy wszy należy regularnie przeprowadzać kontrolę u wszystkich najbliższych. Jeśli zachoruje dziecko – dobrze jest skontaktować się ze szkołą i poinformować władze placówki oraz rodziców koleżanek i kolegów potomka o wystąpieniu wszawicy.
Dobrze jest też uzbroić się w cierpliwość i przygotować na to, że problem wszawicy będzie w przyszłości coraz częstszy. Nie ma preparatów, które chronią przed wszawicą, a choroba ta występuje na całym świecie – zarówno wśród ludzi biednych, niedbających o higienę, jak i bogatych, żyjących w sterylnych warunkach. Niestety, zbyt częste, profilaktyczne stosowanie środków chemicznych sprawia, że owady uodparniają się na ich działanie, a przez to – coraz częściej wchodzą nam na głowy.
Foto: Flickr (lic. CC)