O tym, że Brytyjczycy kochają herbatę wie każdy. Niewielu jednak zdaje sobie sprawę z tego, jak silne to uczucie. Bo Wyspiarze to herbaciarze, a ostatnie badania oficjalnie to potwierdzają.
Stereotypy są zwykle krzywdzące. Ten jednak należy do miłych, pozytywnych wyjątków. Brytyjczycy – nazywani przez filmowego Franka Dolasa „Five o’clockami zakichanymi” – naprawdę kochają herbatę. I, co ciekawe, nie zdają sobie sprawy z tego, jak często ją pijają.
Przeciętny mieszkaniec Wielkiej Brytanii błędnie uważa, że wypija w przeciągu roku około 200-600 filiżanek herbaty. A tak naprawdę, tych filiżanek jest średnio 876. To dużo. A dokładniej – wystarczająco, aby wypełnić aromatycznym naparem aż dwie wanny!
Badania na ten temat przeprowadziła organizacja charytatywna Contact the Elderly. Przepytano 2000 osób w różnym wieku, a wyniki ankiety okazały się mocno zaskakujące. Może nie w temacie samej ilości wypijanej herbaty, ale tego, kto i w jakich okolicznościach najczęściej sięga po filiżankę.
Okazuje się, że największymi miłośnikami herbaty są osoby, które skończyły 55 lat. Seniorzy wypijają tygodniowo średnio 21 filiżanek, a młodzi ludzie (z przedziału wiekowego 18-24) herbatę zaparzają zaledwie 8 razy w przeciągu 7 dni, coraz częściej porzucając ją na rzecz silniej pobudzającej kawy. Ciekawa jest też korelacja między ilością wypijanej herbaty a nastrojem. Okazuje się, że Brytyjczycy po filiżankę tego tradycyjnego na Wyspach napoju sięgają głównie wtedy, kiedy jest im smutno.
– Te badania potwierdza, że herbata jest ważną częścią naszej narodowej tożsamości – podsumowała wyniki ankiety Mary Rance. Prezes Contact the Elderly zauważyła także, że dla często samotnych seniorów aromatyczna herbatka ma znaczenie podwójne. Chodzi o regularnie organizowane Tea Parties, które dla starszych ludzi są nierzadko jednymi z niewielu okazji towarzyskich i świetnym pretekstem do tego, aby spotkać się i porozmawiać z kimś innym, niż z opiekunką czy listonoszem.
Foto: Flickr (lic. CC)