Jamie Swinney z Warwick wybrał się na zakupy do miejscowego Aldi. Kiedy wrócił do domu – zauważył, że w świeżo nabytej paczce czerwonych winogron „coś” się nieśmiało porusza.
Pogodziliśmy się już z inwazją gigantycznych kątników, a doniesienia o śmiertelnie niebezpiecznych wałęsakach brazylijskich odnajdywanych co jakiś czas w dostępnych w brytyjskich sklepach bananach powoli przestają robić na nas wrażenie. Ale tego, co Jamie Swinney (67 lat) z Warwick znalazł w paczce winogron zakupionych w Aldi nikt się chyba nie spodziewał. Z panem Swinneyem na czele.
Mężczyzna najprawdopodobniej zignorowałby obecność małego pasażera na gapę, gdyby nie to, że na stronie brzusznej pająka zauważył charakterystyczną, czerwoną plamkę w kształcie klepsydry – a więc znak rozpoznawczy czarnej wdowy. Na szczęście Swinney – jak sam potem przyznał – od zawsze interesował się naturą i dzikimi zwierzętami, więc nie miał wątpliwości, że znaleziony w winogronach pająk jest jadowity.
Swinney zachował zimną krew – najpierw owinął opakowanie winogron folią spożywczą, a następnie skontaktował się z policją. Funkcjonariusze po krótkim czasie zjawili się w jego mieszkaniu w towarzystwie przedstawiciela The Nuneaton & Warwickshire Wildlife Sanctuary, który szybko określił, że znaleziona czarna wdowa jest jeszcze bardzo młoda, przez co jej ukąszenie nie byłoby dla Swinneya niebezpieczne. Gorzej, gdyby mężczyzna jej nie zauważył i pozwolił pomieszkiwać (i rosnąć!) kątem w swoim domu. Ugryzienia dorosłych pająków tego gatunku są niezmiernie rzadko śmiertelne dla człowieka, ale powodują zatrucie i silne bóle.
Pająk został zabrany do The Nuneaton & Warwickshire Wildlife Sanctuary, gdzie po kilku godzinach zdechł z jeszcze nieznanych przyczyn. Przedstawiciel sklepu, w którym Swinney zakupił pechowe opakowanie winogron przeprosił mężczyznę za niedogodności i za to, że sieć nie mogła wszcząć w jego sprawie stosownego śledztwa. Kluczowy w tej kwestii był brak dowodu rzeczowego, czyli… żywego pająka.
Skąd czarna wdowa w UK?
Feralne owoce trafiły do brytyjskich sklepów Aldi z Hiszpanii. W ciągu ostatnich kilku tygodni to już czwarta czarna wdowa znaleziona w importowanych produktach żywnościowych. Niestety, istnieje duże prawdopodobieństwo, że takich przypadków będzie jeszcze więcej. Wszystkiemu winne są – paradoksalnie – sztywne restrykcje, które zabraniają plantatorom stosowania silnych pestycydów.
Jeśli wśród zakupionych produktów – zwłaszcza egzotycznych, południowych owoców – zobaczymy podejrzanego pasażera na gapę, należy zachować spokój, (jeśli to możliwe) zabezpieczyć żywność tak, aby pająk nie mógł się wydostać z opakowania i ukryć w domu, a następnie wezwać policję. Warto też pamiętać, że czarne wdowy – wbrew powszechnej opinii – nie są z natury agresywne i atakują tylko wtedy, gdy czują się poważnie zagrożone.
Foto: Flickr (lic. CC)