W błędzie są ci, którzy uważają, że pieniądze szczęścia nie dają. Wczoraj, 12 marca 2016 daliśmy tego dowód zbierając pieniądze na leczenie naszej koleżanki i rodaczki Eli. Zbiórka ma pomóc w opłacaniu alternatywnego leczenia choroby nowotworowej – jest niestety kosztowne, więc razem z kuracją kupujemy dla Eli nadzieję i szczęście.
W całą zbiórkę i organizację przedsięwzięcia zaangażowało się wyjątkowo dużo osób. Już od kilku tygodni mogliśmy śledzić przygotowania na Facebooku, sytuację Eli opisywaliśmy również w jednym z naszych wcześniejszych artykułów (dla niepoinformowanych zapraszam tutaj – klik).
A kim jest Ela? To wyjątkowo sympatyczna i skromna dziewczyna która, próbuje walczyć z tym, co przyniosło jej życie. Ma pecha, ponieważ nie ze swojego wyboru, musi walczyć z nierównym sobie przeciwnikiem. Pojawiając się na imprezie dzielnie wytrzymała do samego końca, zależało jej na tym, aby jak najwięcej osób dowiedziało się o jej historii i poznało osobiście dziewczynę, która zasługuje na pomoc i wsparcie. Nie zważając na to, że takie imprezy są dla niej bardzo meczące i pomimo tego, że przebywanie w zatłoczonych miejscach może być dla niej niebezpieczne, gdyż każda nawet najmniejsza infekcja może zagrażać jej zdrowiu, trwała na posterunku z uśmiechem na ustach. Wzruszona faktem jak wiele osób przyszło, aby dodać jej otuchy, nagrała dla nas kilka słów podziękowania:
[ot-video type=”youtube” url=”https://youtu.be/ZpkLBDzYdoY”]
Każdy, kto wykazał się empatią, czy dobrą wolą znalazł sposób na to, aby dołożyć swój przysłowiowy grosik. Liczą się przecież funty, ale chyba przede wszystkim ludzie, którzy przyczynili się do tego, aby zbiórka okazała się sukcesem. Główni organizatorzy: Kamila Orszulak, Monika Limanowska oraz Homemade Dinners postarali się, aby wszystko zostało dopięte na przysłowiowy ostatni guzik. Firmy, które wystawiły swoje produkty, przekazywały pewien procent ze sprzedaży na zbiórkę dla Eli. Były dmuchane zamki dla dzieci, stoiska z jedzeniem, kosmetykami, książkami , ubraniami dziecięcymi, ręcznie robionymi aniołkami …. Pani Justyna – instruktorka Zumby namawiała do odrobiny ruchu po zjedzonym cieście i pierogach.
Finałem całej akcji była licytacja oraz loteria fantowa. Każdy mógł dołożyć coś do puli nagród i każdy mógł wsiąć udział w licytacji czy choćby kupić los na loterię. Nagród było mnóstwo: vouchery na przeróżne usługi, kosze ze słodyczami, książki… Sponsorzy nie zawiedli, ale prawda jest taka, że ostatecznie to Ela była główną bohaterka naszego spotkania.
Nie wszystkie nagrody zostały wylicytowane, więc nie jesteśmy w stanie podać Wam końcowej sumy jaką udało się zebrać. Na dzień dzisiejszy jest to £2392!!! Jest rewelacyjnie, pokazaliśmy że potrafimy sprzymierzyć się i oprócz pieniędzy daliśmy Eli nadzieję i siłę, która ma jej pomoc w dalszej walce z nowotworem.
To cudownie, że potrafiliśmy się zjednoczyć w tak szczytnym celu, szkoda tylko, że powód naszego spotkania był tak mało radosny.
Pamiętajmy również, że to nie koniec zbiórki. Aby zacząć leczenie alternatywne, Ela potrzebuje jeszcze dużo pieniędzy. Zatem każdy kogo zabrakło i każdy, kto miałby ochotę wpłacić choćby małą kwotę, może to zrobić tutaj – klik
Przypomnijmy, że to nie pierwsza taka akcja, w którą zaangażowała się Polonia z Kent, i w której TopMejt uczestniczył jako patron medialny. Pamiętacie jak rok temu pomagaliśmy Adasiowi? – klik
Zapraszamy na fotorelację z imprezy.