Jeden z największych banków świata zakazał swoim pracownikom używania słowa Brexit w rozmowach z klientami. Tym sposobem BofA pragnie całkowicie odciąć się od kampanii poprzedzającej czerwcowe referendum.
Bank, którego europejska centrala mieści się w Londynie, nie chce wpływać na opinie swoich klientów ani angażować się w trwającą kampanię. W zeszłym tygodniu pracownicy BofA otrzymali odgórne zalecenia, aby – w rozmowach z klientami – unikać tematu referendum i pod żadnym pozorem nie wypowiadać słowa „Brexit”. Jak podaje Financial Times, osoby zatrudnione w Bank of America dyplomatycznie zapewniają, że wprowadzenie takiej polityki nie jest przejawem korporacyjnej cenzury, tylko wyrazem poszanowania dla brytyjskiego porządku wyborczego.
Koniec z dotacjami
Kolejny informator gazety stwierdził jednak, że BofA obawia się, że nadużywanie terminu „Brexit” przez pracowników banku może skłonić klientów instytucji do głosowania za opuszczeniem Unii Europejskiej. Na tym nie koniec wdrażanej przez BofA polityki hiperneutralności. Bank of America postanowił też wycofać deklarowane wcześniej wsparcie dla prounijnej kampanii i nie wpłacić na rzecz walki z Brexitem obiecywanych £100,000.
Redaktorzy Financial Times zauważają, że BofA jest jednym z wielu światowych banków posiadających europejskie centralne w brytyjskiej stolicy. W obawie przed Brexitem (a więc przed tym, że – po wystąpieniu Wielkiej Brytanii z Unii – płynna współpraca z pozostałymi państwami członkowskimi stanie się mocno utrudniona lub wręcz niemożliwa), większość z nich wspiera działania euroentuzjastów zaangażowanych w prounijną kampanię. Dla przykładu – Goldman Sachs dofinansował kampanię „Stronger In Europe” dotacją w wysokości £500,000. W jego ślady zamierza pójść też holding JPMorgan Chase i bank Morgan Stanley.
Foto: Flickr (lic. CC)
PRZECZYTAJ TAKŻE:
Brexit może kosztować brytyjską gospodarkę 100 mld funtów – KLIK!
W kampanii za Brexitem pracują imigranci – KLIK!
Brexit zmusi Polaków do powrotu do domu – KLIK!