W trakcie wywiadu przeprowadzonego przy okazji wiecu wyborczego w Newport Johnson podzielił się w kilkoma ryzykownymi spostrzeżeniami. Kontrowersyjny szef brytyjskiej dyplomacji stwierdził między innymi, że Wielka Brytania może odejść z Unii Europejskiej bez uiszczania wpłat do budżetu Wspólnoty.
Według Johnsona istnieją „bardzo silne argumenty” przemawiające za tym, aby to Unia Europejska wypłaciła Wielkiej Brytanii pieniądze. Chodzi o rozliczenie rozwodowe, dotyczące Brexitu. Według unijnych źródeł Wielka Brytania powinna wpłacić do wspólnego, europejskiego budżetu od 60 do nawet 100 miliardów euro. Wyrażenie zgody na uiszczenie tej opłaty jest – według Brukseli – jednym z głównych warunków (obok rozwiązania kwestii praw imigrantów i granicy z Irlandią) rozpoczęcia negocjacji rozwodowych.
„Unia Europejska chce nas wykrwawić swoimi rachunkami. Logika jest kuriozalna. Zupełnie tak, jakbyśmy mieli płacić za każdy komunikat prasowy, w którym Komisja Europejska ogłasza wielomiliardowe płatności na rzecz połowu krewetek na Jukatanie. To nierozsądne!” – ocenił Johnson w rozmowie z dziennikarzami Telegraph.
Dalej były burmistrz Londynu i obecny szef brytyjskiego MSZ przekonywał, że istnieją środki, których Wielka Brytania jest współwłaścicielem i które na przestrzeni lat wpłaciła do UE. „Konieczne będzie (po Brexicie – dop. aut.) wyliczenie odpowiedniej wartości tych aktywów” – przekonywał.
Johnson stwierdził, że zaprezentowany Wielkiej Brytanii rachunek rozwodowy jest „absurdalny”. Szef MSZ powiedział także, że – mając na uwadze to, w jakim stylu Bruksela ma zamiar prowadzić negocjacje – „osiągnięcie porozumienia może być trudne”.
W artykule komentującym wypowiedzi Johnsona dziennikarze Telegraph wyliczyli, że Wielka Brytania ma prawo do zwrotu 14 miliardów funtów (około 16,5 miliarda euro) spoczywających w różnych aktywach i funduszach (chodzi między innymi o brytyjski udział w unijnych nieruchomościach) oraz do 9 miliardów funtów (10,5 miliarda euro) z majątku Europejskiego Banku Inwestycyjnego. To w sumie 27 miliardów euro do ewentualnego zwrotu na rzecz UK. Jednak – co warto jeszcze raz podkreślić – Bruksela domaga się od Wielkiej Brytanii wpłaty rzędu 60-100 miliardów euro.
Populizm przedwyborczy
Część z brytyjskich publicystów uznała tezy stawiane przez Johnsona za przykład przedwyborczego populizmu. O kwestii rachunku rozwodowego w innym od Johnsona tonie wypowiedzieli się nie tylko dziennikarze, ale i dyplomaci – w tym Ivan Korczok.
Słowacki minister do spraw europejskich stwierdził w rozmowie z dziennikarzami PAP, że „to nie jest żaden rachunek. Nikt nie chce ukarać Wielkiej Brytanii finansowo ani politycznie, a tylko ustalić konsekwencje decyzji w sprawie Brexitu. Właściwie byłoby nazwanie tego porozumieniem finansowym, które jest efektem wolnego wyboru dokonanego przez wolnych obywateli Wielkiej Brytanii”.
Warto przypomnieć, że zgodnie z oficjalnymi, unijnymi obliczeniami rachunek za Brexit obejmuje między innymi: spłatę dotychczasowych zobowiązań względem Wspólnoty (szacowana kwota to około 36 miliardów euro), wpłaty do unijnego budżetu kontrybucji za lata 2019-2020 (około 22 miliardy euro) oraz opłacenia emerytur dla brytyjskich urzędników, którzy pracują w unijnych instytucjach (około 10 miliardów euro).