„Swoboda przepływu osób pomiędzy Wielką Brytanią i Unią Europejską zakończy się w marcu 2019 roku” – stwierdził podczas dzisiejszej (31 lipca) konferencji prasowej rzecznik Theresy May.
Podczas spotkania z brytyjskimi mediami rzecznik premier podkreślał, że Theresa May od styczniowego wystąpienia w Lancaster House zaznaczała, że chce uniknąć „nagłej zmiany przepisów”. Miało to, zdaniem komentatorów, zwiastować wprowadzenie okresu przejściowego. Zresztą, wprowadzenie takiej „furtki” zapowiadali niedawno przedstawiciele rządu. Następnie rzecznik premier zaznaczył, że wszelkie spekulacje na temat przyszłych zasad migracji czy sugestie, że obecnie funkcjonujące przepisy będą funkcjonować także po Brexicie są „nieuprawnione”. Warunki, na jakich obywatele Wspólnoty będą mogli przyjeżdżać, osiedlać się i pracować w Wielkiej Brytanii zostaną opracowane wkrótce.
Tym samym rzecznik przebywającej obecnie na wakacjach premier May potwierdził to, o czym w niedzielnej rozmowie z „Sunday Times” mówił brytyjski minister do spraw handlu międzynarodowego. Znany z eurosceptycznych poglądów Liam Fox zaprzeczył wtedy, jakoby ministrowie rządu zgodzili się na utrzymanie swobody przepływu osób w okresie przejściowym. Fox dodał, że podczas referendum w sprawie Brexitu Brytyjczycy opowiedzieli się za „odzyskaniem kontroli nad granicami” przez co „zachowanie nieregulowanej swobody przepływu osób byłoby niezgodne z decyzją wyborców”.
Co ważne, wcześniej o tym, że w trakcie okresu przejściowego swoboda przepływu osób do UK będzie funkcjonować na warunkach zbliżonych do obecnych zapewniali między innymi Philip Hammond i Amber Rudd.