Od początku tego roku do brytyjskich rodzin zastępczych trafiło już 115 dzieci Polaków mieszkających w UK. Dla porównania – w zeszłym roku do rodzin zastępczych zostało skierowanych 252 małych Polaków. Wielka Brytania jest liderem w tym niechlubnym rankingu.
Dla porównania: jak wynika z danych opublikowanych w artykule „Rzeczpospolitej”, w 2016 roku w irlandzkich domach zastępczych umieszczono zaledwie pięcioro dzieci z polskim obywatelstwem, a w Belgii troje. Więcej takich przypadków odnotowano w Holandii i Niemczech, bo (odpowiednio) 33 i 39.
Skąd tak duża liczba dzieci odebranych właśnie w Wielkiej Brytanii? Twierdzenie, że wynika to z tego, że w UK mieszka wielu Polaków jest tylko po części prawdziwe. Szacuje się, że w Niemczech mogą mieszkać nawet 2 miliony Polaków, a więc ponad dwa razy więcej niż w UK. Mimo to za Odrą dzieci polskim rodzicom odbiera się zdecydowanie rzadziej.
Mocne powody
„Generalnie od mniej więcej dwóch lat rośnie liczba spraw dotyczących zabierania dzieci w całym kraju, nie tylko wśród polskich emigrantów” – tłumaczy „Rzeczpospolitej” Artur Gajewski. ekspert sądowy pracujący w Wielkiej Brytanii i dyrektor organizacji AG Family Support. Gajewski zapewnia, że podstawy do odebrania dzieci rodzinie muszą być bardzo mocne, a o samym odebraniu decyduje sąd. Ekspert zaznacza przy tym, że liczne, medialne publikacje opisujące historie odebrania dzieci nie przedstawiają całej prawdy, bo pracownicy Social Services nie mogą publicznie zabierać głosu w sprawach indywidualnych. Rodzicie, którym odebrano dzieci mogą z kolei kontaktować się z mediami do woli.
Jakie są najczęstsze powody interwencji i odebrania dziecka lub dzieci polskim rodzicom? Według Artura Gajewskiego angielskie sądy decydują się na wydanie takiego postanowienia w przypadku, gdy w rodzinie dochodzi do nadużywania alkoholu, występuje przemoc fizyczna lub ma miejsce zaniedbywanie dzieci.
Polscy rodzice są często bardzo zaskoczeni postanowieniem sądu. Dlaczego? Chodzi o nieznajomość brytyjskiego prawa, ale nie tylko. Jak dla „Rzeczpospolitej” tłumaczy Magdalena Kochan, posłanka PO i wiceprzewodnicząca Komisji Polityki Społecznej i Rodziny, różnice w prawie, kulturze i szeroko mentalności są ogromne. Zdaniem Kochan w Polsce, zgodnie z konstytucją, rodzic może wszystko, bo dziecko jest jego własnością. W krajach europejskich dziecko ma zagwarantowane prawa i statut osoby najważniejszej. Interes małoletniego jest zawsze na pierwszym miejscu.
Tyle teorii. A praktyka? O jakie różnice w kulturze czy mentalności chodzi? Na przykład o klapsy, których stosowanie wciąż popiera ponad połowa Polaków, a które w Wielkiej Brytanii uważane są za szkodliwe i niedopuszczalne. Albo o kwestię pozostawiania dziecka bez opieki. Siedmio- czy ośmiolatkowie przebywający sami w domu czy samodzielnie przemierzający kilka ruchliwych ulic do sklepu to w Polsce wciąż widok, który (przynajmniej powszechnie) nie budzi niepokoju. W Wielkiej Brytanii puszczenie tak małego dziecka samopas mogłoby skończyć się interwencją policji.
Jak zapada decyzja o odebraniu dziecka?
„Rzeczpospolita” przypomina, że na decyzję o ewentualnym odebraniu dziecka brytyjski sąd ma pół roku. W postępowaniu uczestniczą zarówno rodzice (mają do dyspozycji bezpłatnego adwokata) i dziecko, jak i opieka społeczna. W sprawę zaangażowani są też przedstawiciele polskiego konsulatu. W takim postępowaniu bada się wiele czynników, od zdolności rodziców do sprawowania opieki począwszy, przez warunki życiowe, na możliwościach zmiany relacji czy poprawy sposobu traktowania dziecka skończywszy.
To, co może martwić, to fakt, że obecni na rozprawach przedstawiciele rodzimych placówek dyplomatycznych nie podejmują starań o to, aby dzieci Polaków mieszkających w Wielkiej Brytanii trafiały pod opiekę krewnych. „Przedstawiciele ambasady zjawiają się na rozprawach o polskie dzieci, ale nie walczą o nie prawie wcale” – stwierdza w rozmowie z „Rzeczpospolitą” Artur Gajewski.
Źródło: http://www.rp.pl/Spoleczenstwo/308069963-Wielka-Brytania-Polskie-rodziny-traca-dzieci.html#ap-1
Foto: PixaBay. @froot, lic. CC0