w ,

Johnson odgrywa scenę z „Love, Actually”, Hugh Grant ostro ripostuje, internauci kpią

Niby kampania przedwyborcza była już na ostatniej prostej, aż nagle skręciła właśnie w Wojna na Przeróbki Świątecznego Hitu Street. Zaczęło się od Hugh Granta, przeciwnika Brexitu, antyfana Borisa Johnsona, filmowego premiera z „Love, Actually”. Prawdziwy premier poczuł się chyba wywołany do tablicy i postanowił odpowiedzieć na akcję Granta przeróbką jednej ze scen „To właśnie miłość”.

Hugh Grant jest przeciwnikiem Brexitu. Nie przepada też za Borisem Johnsonem, którego swego czasu nazwał (w wolnym tłumaczeniu) „przereklamowaną zabawką do kąpieli”, a jego rząd „bandą małych prefektów masturbacji”. Mimo kilku skandali obyczajowych na koncie (a może właśnie dzięki nim) Grant jest lubianym aktorem. Za sprawą występu w świątecznym hicie „Love, Actually”, nazywany jest przez fanów najlepszym premierem, jakiego kiedykolwiek miała Wielka Brytania.

We wspomnianym filmie Grant wcielił się w postać Davida, nowego, dynamicznego premiera, który już w kilka chwil po wejściu na 10 Downing Street ulega zauroczeniu pracującą tam Natalie. W jednej ze scen filmu premier David puka do każdego domu na Poplar Rd w poszukiwaniu swojej miłości.

Grant postanowił odtworzyć tę scenę i w ubiegłą niedzielę również chodził od drzwi do drzwi domów na Finchley i Golders Green w północnym Londynie. Osoby, które otworzyły drzwi pytał: „Czy tu mieszka Natalie?”, potem składał bożonarodzeniowe życzenia i śpiewał kolędę. Przy okazji przepraszał za „wszystko to, co spieprzyliśmy”.

Akcja aktora odbiła się szerokim echem i spotkała z (głównie) pozytywnymi reakcjami. Odpowiedzieć na nią postanowił Boris Johnson.

Premier także wykorzystał jedną ze scen filmu „Love, Actually”. A dokładnie – tę, w której zakochany w świeżo poślubionej żonie swojego przyjaciela Mark puka do jej drzwi, prosi, by udawała, że odwiedzają ją kolędnicy, odtwarza nagranie z kolędą i za pomocą dużych, zapisanych kart wyznaje jej miłość.

W nowym spocie Boris Johnson nawiązał do tej właśnie sceny. Na filmie premier puka do drzwi „potencjalnej wyborczyni”, prosi, by udawała, że odwiedzają ją kolędnicy i zaczyna wyciągać plansze z komunikatami: „Twój głos nigdy nie był ważniejszy”, „Potrzebujemy jedynie dziewięciu posłów więcej, by mieć większość”, „Przy odrobinie szczęścia doprowadzimy do Brexitu” itd.

W odróżnieniu od akcji Granta, pomysł premiera spotkał się z mocno zróżnicowanymi reakcjami. Wspomniany aktor nie omieszkał skrytykować występu Johnsona. Na antenie BBC Radio 4 Grant zasugerował, że filmik z premierem jest całkiem nieźle zrobiony, więc zapewne „Partia Konserwatywna sporo za niego zapłaciła, na przykład rublami”. Grant zwrócił też uwagę, że – w odróżnieniu od bohatera „Love, Actually” – premier nie trzyma w dłoniach karty z napisem „Ponieważ w święta mówi się prawdę”. Aktor zakpił, że najwyraźniej spin doktorzy Partii Konserwatywnej uznali, że plansza z takim komunikatem nie wyglądałaby najlepiej w rękach człowieka, któremu zarzuca się notoryczne mijanie się z prawdą.

Do podobnej refleksji doszedł zapewne Matthew Kennedy z Londynu, pracownik branży reklamowej, który pod wpływem spotu Johnsona stworzył witrynę borisactually.com, dzięki której internauci mogą zapisać na trzymanej przez premiera planszy dowolny komunikat. Zapytany o motywację Kennedy stwierdził: „skoro Johnson tak desperacko chce zostać gwiazdą mediów społecznościowych, postanowiłem mu w tym pomóc”.

Poniżej video z Hugh Grantem, spot Borisa Johnsona i radosna twórczość internautów przerabiających plansze premiera.

 

https://www.facebook.com/veryBrexitproblems/videos/731614827329909/

Dodaj komentarz

Wybory w Wielkiej Brytanii. To powinieneś wiedzieć (Najważniejsze informacje)

Pracownicy tej firmy dostali 10 milionów dolarów premii świątecznej (VIDEO)