Niebieski, odręcznie naszkicowany napis i pomarańczowo-czerwony wykrzyknik składają się na – jak rekomenduje przedstawiciel Urzędu Marszałkowskiego – funkcjonalny i łatwy do zapamiętania znak. Akcja „logo” kosztowała w sumie 90 tysięcy złotych.
Autorem pomysłu jest Andrzej Pągowski – artysta grafik, autor około tysiąca plakatów teatralnych i filmowych. Zanim przystąpił do stworzenia koncepcji, aż pół roku poświęcił na „prace analityczne”. Nie wiadomo, ile czasu zajęło samo naszkicowanie znaku. Nie wiadomo też, czy Pągowski musiał stanąć w szranki z innymi grafikami. Najprawdopodobniej, jak podaje między innymi serwis Gazeta, nie zorganizowano konkursu czy przetargu na projekt. Po prostu: ktoś znał kogoś, kto znał Pągowskiego, któremu niejako ze wskazaniem powierzono trudną misję opracowania znaku.
Wśród tych wielu niewiadomych jest tylko jeden pewnik. A mianowicie to, że artysta otrzymał za logo sporą gratyfikację. Całość przedsięwzięcia kosztowała 90 tysięcy złotych.
Jak wygląda logo nad którym Pągowski pracował pół roku? Jak powyżej. A jak wygląda moja propozycja, której przygotowanie zajęło nie sześć miesięcy, ale 60 sekund? Ano tak!
Może koślawo, trochę nierówno, sporo w niej niedociągnięć. Ale nie jestem uznanym grafikiem, tylko domorosłym operatorem Painta. Nie mam wypasionego sprzętu, ale laptop z opornym touchpadem. Mam za to ogromną, wewnętrzną ciekawość, która nakazuje mi zadać pytanie – gdzie jest moje 90 tysięcy?
Foto: materiały prasowe/materiały własne