in ,

Piłeś i trafiłeś do szpitala? Farage chce cię ukarać!

Lider UKIP popiera pomysł, aby osoby, które regularnie lądują w szpitalu będąc „pod chmurką” płaciły za swoje leczenie. Czyżby Farage wreszcie zaczął myśleć trzeźwo?

Liczba pijanych pacjentów przyjmowanych na oddziały szpitalnie z roku na rok rośnie. Podobnie jest z przypadkami ataków na pracowników NHS, których dokonują nietrzeźwi pacjenci. Nigel Farage wie, jak temu przeciwdziałać.

Teoria jest prosta: wypiłeś, potknąłeś się i trafiłeś do szpitala? Nie ma sprawy, może się zdarzyć każdemu. Ale tylko raz, bo jeśli znowu – po spożyciu – zechcesz lub będziesz musiał skorzystać z opieki lekarza, ubezpieczenie nie zapłaci za leczenie. Ot, w myśl zasady: każdy ma prawo popełniać błędy, ale jeśli myli się w tej samej kwestii notorycznie – to jest to objaw głupoty, za którą należy ponieść konsekwencje.

Trzeźwy przywódca pijanego kraju

Idea wydaje się mieć ręce i nogi. Ale tylko teoretycznie, kiedy mówi o niej polityczna gadająca głowa. W chwili, gdy temat poruszają najbardziej zainteresowani sprawą lekarze – przestaje być różowo.

Owszem, statystyki pokazujące, że w przeciągu dekady ponad milion pacjentów przyjętych do brytyjskich szpitali było pod wpływem procentów silnie działają na wyobraźnię. Sęk w tym, że gros z tych osób nie wydudliło dziesięciu tanich piw i nie wdało się w uliczną bójkę. Niektórzy pacjenci, po prostu, źle się poczuli po wypiciu wieczornego drinka. Albo – w chwilę po wyjściu z lokalu, w którym zamówili lunch z lampką wina – poślizgnęli się na oblodzonym chodniku i boleśnie skręcili kostkę. Tacy pechowcy – jeśli podobny wypadek przydarzy im się więcej niż raz – zgodnie z pomysłem lidera UKIP także powinni płacić za wizytę u lekarza.

Co ciekawe, Farage z jednej strony popiera ideę obciążania kosztami leczenia osób „po wypiciu”, a z drugiej – przeciwstawia się planom, aby pacjenci, którzy nie stawili się na umówioną wizytę u lekarza płacili za swoją niesłowność stosowną karę finansową. Polityk uważa, że koszty związane z przymusem egzekwowania takich należności byłyby zbyt wysokie. W odróżnieniu od kosztów związanych ze ściąganiem opłat od podchmielonych gości szpitalnych oddziałów.

A tak poza tym – jak twierdzi – opieka medyczna powinna być w Wielkiej Brytanii bezpłatna (a dokładniej – finansowana z podatków czy ubezpieczenia, a nie bezpośrednio z naszej kieszeni).

farage

Gdzie sens, gdzie logika?

Reasumując: nie pojawiłeś się na umówionej wizycie u lekarza, nie płacisz kary, bo służba zdrowia jest „bezpłatna”. Wypiłeś lampkę wina, skaleczyłeś się myjąc kieliszek i trafiłeś (pechowo, bo już drugi raz pod wpływem) do szpitala – płacisz za szycie palca, bo służba zdrowia jest jednak płatna.

To nie pierwszy raz, kiedy kontrowersyjny polityk wyrzuca z siebie potok przeczących sobie stwierdzeń. W jednym z niedawnych wywiadów przyznał, że alkohol stara się pić codziennie, bo pomaga mu to w walce z przedwyborczym stresem. Nadmierne spożycie procentów może tłumaczyć charakterystyczny dla wizerunku Farage’a brak logiki. Jeśli założymy, że regularne picie przekłada się na brak konsekwencji – będzie to oznaczać, że lider UKIP od dawna ma problemy z nadmiernym spożyciem. Jakby nie patrzeć, kilka lat temu ten naczelny ksenofob Europy – twierdzący, że imigranci zabierają rdzennym Brytyjczykom pracę – najpierw poślubił Niemkę, a potem zatrudnił ją na stanowisku osobistej sekretarki. Polityk pretenduje dziś do miana przywódcy kraju, którego lwią część stanowią ciężko pracujący, płacący podatki przybysze z całego świata.

Czy wyborcy zaufają chwiejnym pomysłom Farage’a i oddadzą na niego głos? A jeśli tak, to czy będą wtedy trzeźwi?

Foto: Flickr (lic. CC)

Dodaj komentarz

Z wizytą u Dickensa, czyli otwarcie Gad’s Hill w Higham

Wakacje w Margate. Bo dojrzały nie znaczy nudny