Urząd Gminy w Borowej (województwo podkarpackie) umieścił w sieci materiał video będący zapisem obrad rady gminy. Spostrzegawczy internauta dostrzegł, że kilkoro widocznych na filmie sołtysów dziwnie się zachowuje.
Długi stół wokół którego siedzi kilkanaście osób. Na blacie dokumenty, butelki z wodą, szklanki. Nic nadzwyczajnego. Umieszczona w sali kamera rejestruje jednak, jak w pewnym momencie grupa mężczyzn siedzących najbliżej obiektywu podaje jednej z kobiet puste literatki. Ta wyjmuje z torebki butelkę, odkręca ją i nalewa do szklanek niewielką ilość płynu. Następnie literatki wracają do właścicieli. Jeden z mężczyzn dolewa do szklanki odrobinę soku, drugi wypija znajdujący się w niej płyn tak, jak wypija się kielona – no to cyk, na jedną nóżkę.
Specyficzne zachowanie grupki uczestników obrad dostrzegł spostrzegawczy internauta, który skontaktował się z lokalnym portalem hej.mielec.pl. Portal sprawę nagłośnił na tyle skutecznie, że zainteresowały się nią ogólnopolskie media.
Szybko ustalono, że „napój” spożywali sołtysi wsi Borowa, Gliny Małe, Gliny Wielkie, Pławo i Wola Pławska. Tożsamość pijących jest więc znana. Nieznany jest rodzaj i ciężar gatunkowy cieczy, która znalazła się w ich szklankach.
Sołtyska Borowa, Urszula Jędrzejowska, która przyniosła na obrady butelkę ze wspomnianą cieczą, w rozmowie z rzeszowską „Wyborczą” wyjaśniła, że tajemniczym napojem polewanym przez uczestników obrad był… sok pigwowy. „To świństwo. Ktoś mści się na nas, bo nie udało mu się zostać radnym” – twierdzi Jędrzejowska. Sołtyska przyznaje też, że zawsze na obrady przynosi sok, bo nie lubi pić samej mineralnej. „Na nagraniu widać sok z pigwy domowej roboty, który wlałam do butelki po alkoholu. Nie chciałam stawiać jej na stole, dlatego wygląda to tak, że się kryję” – precyzuje.
Zdaniem Mieczysława Wiącka, przewodniczącego rady, opisywana sytuacja z polewaniem i wypijaniem to tylko „głupi żart, który urządziło sobie pięciu sołtysów”. Wiącek dodaje też: „Nie ma żadnych dowodów na to, że cokolwiek było spożywane”.
Sprawę skomentował również sołtys Tadeusz Miłoś, który zapewnił, że zebrani na sesji pili tonik albo mineralną gazowaną. „Człowiek nie lubi ani bardzo słodkiego, ani ostrego, dlatego mieszamy sobie dwie substancje. Zawsze tak robimy. Nie wiem, czemu komuś zależy na oczernianiu rady. To po prostu przykre” – wyjaśnił Miłoś.
Relacje uczestników obrad są więc niespójne. Niezależnie od tego, co było, a czego nie było w literatkach, ile procent miał lub nie miał rzeczony „sok pigwowy” – roboty w takim towarzystwie i w takiej atmosferze po prostu zazdrościmy!