Z jednej strony St George’s Day nie jest dniem wolnym od pracy, a z drugiej – 23 kwietnia to data dla Anglików szczególna. Ot, paradoks!
Inaczej jest w Szkocji czy Irlandii, gdzie dni patronów (odpowiednio – świętego Andrzeja i Patryka) obchodzi się z dala od biur, fabryk czy warsztatów. Szkoci i Irlandczycy czczą swoich świętych z pompą, co bardzo podoba się Walijczykom, którzy także chcieliby (z okazji dnia świętego Dawida) zrobić sobie wolne. A Anglicy? Jak to Anglicy! Trochę świętują, trochę pracują. A wszystko to w rocznicę śmierci jednego z najbardziej znanych rycerzy, żołnierzy i (a jeśli nie przede wszystkim) męczenników chrześcijańskich.
Prawdziwa legenda
Jerzy przyszedł na świat w drugiej połowie III wieku w (według różnych źródeł) angielskim Coventry lub w należącej wówczas do Turcji Kapadocji. Jego rodzice byli parą niezwykle pobożną i oddaną sobie. Do pełni szczęścia brakowało im jedynie potomka. Aby uprosić Boga o dar narodzin – pościli i czynili pokutę. Stwórca wysłuchał po wielu latach ich próśb i na starość obdarzył ich synem. I to jakim!
Jerzy już jako młodzieniec wyróżniał się szlachetnością i przykładnym zachowaniem. Idąc w ślady swojego ojca – zaciągnął się do służby w wojskach cesarskich i jako ambitny legionista rzymski zdobywał kolejne awanse. Jego kariera rozwijałaby się zapewne bez przeszkód, gdyby nie dekret cesarza Dioklecjana, który zabraniał żołnierzom przyjmowania zyskującej wówczas na popularności wiary chrześcijańskiej. Legioniści – zamiast modlić się do Boga – mieli składać ofiary przed pogańskimi posążkami.
Jerzy, który nigdy nie krył się ze swoimi przekonaniami, zrozumiał, że – jeśli nie wyrzeknie się swojej wiary – nie tylko straci szansę na kolejny awans, ale i stanie się obiektem prześladowań. Postanowił trwać przy swoim. Na nic zdały się prośby, groźby i tortury. Jerzy nie chciał bić pokłonów przed pogańskimi bożkami, więc najpierw rozdał cały swój majątek ubogim, a potem odmówił wzięcia udziału w prześladowaniu chrześcijan. Kara za taką niesubordynację była najwyższa – 23 kwietnia 303 lub 305 roku Jerzy został zabity przez ścięcie w Nikodemii, a jego ciało pochowano w Lydii (później Georgiopolis), mieście rodzinnym matki.
Rycerz, męczennik i pogromca smoka
W wielu wiarygodnych, historycznych źródłach możemy znaleźć wzmianki potwierdzające istnienie Jerzego – legionisty, który na drodze awansu piastował między innymi funkcję naczelnika garnizonu czy członka osobistej ochrony cezara Dioklecjana. Z biegiem wieków życiorys mężczyzny stał się swoistym szkieletem, na którym zbudowano wiele barwnych legend. Ta najsłynniejsza opowiada o spotkaniu Jerzego ze smokiem.
Mrożąca krew w żyłach historia przybyła do Europy podczas krucjat i – początkowo – przybrała postać średniowiecznego romansu. Według najbardziej znanej wersji opowieść zaczyna się w momencie, kiedy to pewien przebrzydły smok postanowił uwić sobie gniazdo w źródle, z którego wodę czerpali mieszkańcy miasta. Obecność potwora utrudniała wszystkim życie. Postanowiono dojść z nim do porozumienia. Zaproponowano bestii układ – smok miałby codziennie dostawać owcę na pożarcie i w zamian pozwalać okolicznej ludności bez przeszkód korzystać ze źródła. Monstrum podjęło negocjacje, ale szybko podbiło stawkę. Potwór pogardził owcą i zażądał ofiary z okolicznych dziewcząt.
Codziennie losowano, która z panien ma zostać przekazana smokowi. Pewnego razu padło na lokalną księżniczkę. I wtedy pojawił się święty Jerzy, który postawił się potworowi. Stanął z nim oko w oko, przeżegnał się, dźgnął smoka włócznią (lub mieczem) i uratował życie królewskiej niewieście. W podzięce za ten bohaterski czyn okoliczna ludność zdecydowała się porzucić pogańskie wierzenia i przejść na chrześcijaństwo.
Kult świętego
Historia życia Jerzego (a dokładniej: historyczne fakty posypane garścią fantastyki) spodobała się przede wszystkim mieszkańcom krajów z basenu Morza Śródziemnego. Jego postać czczono najpierw w Egipcie, potem na Cyprze i w Azji Mniejszej. Kult Jerzego dotarł potem na wschód Europy i stał się tam niezwykle popularny. W Europie Zachodniej natomiast postać świętego czci się od VI wieku, a za rozpowszechnienie legendy odpowiadają w największej mierze krzyżowcy.
Anglia wybrała Jerzego swoim patronem w 1222 roku. Imię świętego noszą różne bractwa i kościelne stowarzyszenia. Ku jego chwale ustanowiono też liczne odznaczenia – w tym order świętego Jerzego nazywany „Orderem Podwiązki”. Do tego dochodzi krucyfiks świętego Jerzego – czyli czerwony krzyż grecki nakreślony na białym tle. Ten sam, który znajduje się na fladze Anglii i który wchodzi w skład flagi Union Jack.
Jest też – o czym szczególnie dzisiaj nie wolno zapominać – St George’s Day. Ot, święto robocze, a więc trochę celebracji, trochę pracy. A przy tym data, o której pamiętają chyba wszyscy Anglicy. Typowy, wyspiarski paradoks. Tyle, że ze smokiem w tle.
Foto: lic. Public Domain