Zagraniczny pacjent nie jest w stanie okazać paszportu i rachunków za media? W takim razie może zapomnieć o tym, że lekarz udzieli mu darmowej pomocy! O co chodzi? W kilkudziesięciu brytyjskich szpitalach ruszy kontrowersyjny program pilotażowy. Jego celem jest walka z tak zwaną turystyką medyczną.
O tym, że NHS jedzie na finansowych oparach a brytyjskie placówki medyczne są dramatycznie przeciążone mówi się od dawna. Lokalne władze regularnie apelują do mieszkańców o wzywanie karetek czy korzystanie z pomocy A&E tylko w sytuacjach krytycznych, a media nagłaśniają historie osób, które – mimo że uległy naprawdę poważnym wypadkom – zmuszone były czekać na przyjazd ambulansu kilka godzin. Istnienia problemu nikt nie neguje. Niestety, do tej pory nikt też nie pokusił się o przedstawienie pomysłu na jego rozwiązanie.
Winni obcokrajowcy?
Jakiś czas temu pisaliśmy o tym, jak brytyjscy lekarze skarżą się na plagę pacjentów szturmujących oddziały A&E z powodu bólu zęba, kataru czy swędzącego bąbla (KLIK!). To jedna strona medalu. A druga?
Z informacji podanych przez organizację FullFact wynika, że leczenie zagranicznych pacjentów, nie mający prawa do korzystania z darmowej opieki medycznej, w ciągu roku kosztuje brytyjski NHS prawie 2 miliardy funtów. Głośno było o przypadku Nigeryjki, która w szpitalu w Luton urodziła bliźnięta. Według Daily Mail – kobieta przyleciała do UK tylko po to, aby (za darmo) skorzystać z tutejszej opieki medycznej. Publicyści tabloidu podają, że koszt opieki nad Nigeryjką i jej dziećmi poniósł szpital. Mowa o kwocie niebagatelnej, bo wynoszącej £350,000.
Oczywiście, część z brytyjskich placówek medycznych udzielających pomocy obcokrajowcom wystawia takim pacjentom (post factum) rachunki. Tyle tylko, że próby odzyskania pieniędzy za poród czy operację biodra kończą się zwykle niepowodzeniem.
Aby przedyskutować problem nieściągalnych, zagranicznych pacjentów-dłużników i opracować strategię zwalczania plagi „turystyki medycznej”, w listopadzie ubiegłego roku zorganizowano spotkanie The Public Accounts Committee. W konsekwencji tego spotkania (i wielu innych), NHS Improvement opracowano kontrowersyjny program pilotażowy.
Paszport i rachunki do wglądu
Roczny, rządowy program będzie obowiązywał w 20 brytyjskich szpitalach – między innymi w Londynie, Manchesterze czy Birmingham. Jeśli przyniesie dobre efekty, zostanie wdrożony w kolejnych placówkach.
Co zakłada projekt? Zagraniczni pacjenci, chcący (lub muszący) podjąć leczenie w jednej ze wskazanych placówek, będą zobligowani do przedstawienia personelowi dowodów na to, że mają prawo do korzystania z darmowej opieki medycznej. W przypadku, gdy pacjent nie będzie w stanie udowodnić, że ma prawo do korzystania z darmowej opieki medycznej – opłata za daną usługę (na przykład przyjazd karetki czy konsultację z lekarzem pracującym na oddziale A&E) będzie od niego pobierana z góry. Wyjątek stanowić będą jedynie nagłe przypadki i pacjenci w stanie zagrażającym ich życiu.
Rząd uważa, że pilotażowy projekt pomoże szpitalom sprawniej identyfikować i – co za tym idzie – windykować pacjentów nie posiadających uprawnień do korzystania z bezpłatnej opieki medycznej. Skorzysta też NHS. Twórcy programu zakładają bowiem, że wdrożenie takiego system kontroli pozwoli odzyskać od zagranicznych pacjentów nawet 500 milionów funtów rocznie. Dla porównania – w okresie 2013/14 udało się odzyskać z tego samego tytułu jedynie 100 milionów funtów.
„Takie działanie sprawi, że z bezpłatnej opieki medycznej będą korzystać jedynie osoby uprawnione i otworzy drogę do pozyskania znaczących korzyści finansowych” – zaopiniował przedstawiciel NHS Improvement.
Z mniejszym entuzjazmem do pomysłu odnosi się część lekarzy, którzy nie wyobrażają sobie, aby w chwili przyjęcia pacjenta, a więc w momencie największego obciążenia, domagać się od chorego dodatkowych dokumentów. Niektórzy pracownicy szpitali otwarcie zapowiedzieli, że będą bojkotować pomysł. „NHS przeżywa trudny okres. (…) wymagać od i tak przepracowanego lekarza, aby ten dodatkowo pełnił obowiązki urzędnika imigracyjnego to pomysł kompletnie nie na miejscu” – stwierdziła w rozmowie z The Independent Lucina Hiam, GP w londyńskim szpitalu i lekarka działająca na rzecz organizacji Doctors of the World. Dr Hiam zwróciła też uwagę na sytuację imigrantów od lat mieszkających w UK, którzy i tak niechętnie korzystają z brytyjskiej opieki medycznej. Zdaniem Hiam, po wprowadzeniu kontrowersyjnego programu, problem niechęci imigrantów do lekarzy może się jeszcze pogłębić. Imigranci nie będą zgłaszać się z rutynowymi problemami, które – w konsekwencji – rozwiną się w poważne choroby, których leczenie będzie kosztowało NHS zdecydowanie drożej. „Z medycznego punktu widzenia najważniejsze jest to, aby ludziom znajdującym się w trudnej sytuacji umożliwić dostęp do opieki zdrowotnej. (…) Jesteśmy dumni z NHS, bo świadczy usługi na wysokim poziomie i traktuje wszystkich pacjentów jednakowo” – podsumowała dr Hiam dla The Independent.
Chris Wormald z Departamentu Zdrowia przyznał natomiast, że resort wytypował placówki, w których występują największe różnice między należnymi a faktycznymi wpływami za świadczenie usług medycznych obcokrajowcom. Na podstawie wcześniejszych analiz ustalono dla przykładu, że każda kobieta chcąca urodzić w londyńskim St George’s Hospital powinna być (już na miejscu) w stanie udowodnić, że ma pełne prawo do skorzystania z darmowej opieki medycznej. Jak? Okazując lekarzowi, pielęgniarce czy pracownikowi administracji paszport lub opłacane w UK rachunki za gaz, prąd lub media.
Co istotne, z danych zebranych przez FullFact wynika, że liczba faktycznych turystów medycznych – a więc osób przyjeżdżających do Wielkiej Brytanii tylko po to, aby skorzystać ze świadczeń tutejszej służby zdrowia – jest względnie niewielka. Rocznie, obsługa takich pacjentów kosztuje od 110 do 280 milionów funtów. Zdecydowaną większość stanowią pacjenci zagraniczni, którzy nie chcieli, a byli zmuszeni poddać się operacji czy skorzystać z konsultacji. To na ich leczenie NHS wydaje (rocznie) ponad 1,7 miliarda funtów.
Źródło: The Independent
Foto: Wikipedia (lic. PD)