O północy z piątku na sobotę rozpoczyna się cisza wyborcza. Do co najmniej godziny 21:00 w niedzielę nie będzie można publikować sondaży czy publicznie namawiać lub zniechęcać do głosowania na konkretnego kandydata. Takie zasady obowiązują także w Internecie!
W Polsce, podczas ciszy wyborczej, nie wolno prowadzić czynnej agitacji, czyli – dla przykładu – kolportować ulotek wyborczych, rozwieszać plakatów, organizować wieców i pochodów, namawiać do oddania głosu lub do zaniechania głosowania na konkretnego kandydata. Nie można także publicznie nosić koszulek z wizerunkami kandydatów lub jeździć samochodami czy motocyklami oklejonymi bannerami czy posterami wyborczymi. Zabronione jest też podawanie do publicznej wiadomości wyników sondaży. Te, które zostały opublikowane przed północą – nie muszą być usuwane. Podobnie jest z tematycznymi artykułami prasowymi czy wpisami blogowymi. Nie można jednak, w trakcie ciszy wyborczej, w takich artykułach czy postach dokonywać zmian czy uzupełniać je o nowe informacje.
Zakazy te dotyczą nie tylko relacji „face to face” czy działania mediów, ale i naszej, prywatnej aktywności w Internecie.
Polacy mieszkający w UK (mimo że w Wielkiej Brytanii cisza wyborcza nie obowiązuje) także są zobowiązani do zachowania się zgodnie z przepisami. Ale czy ze wszystkimi?
Co może Polak w UK?
Cisza wyborcza obowiązuje formalnie jedynie na terenie RP. Polacy mieszkający w Wielkiej Brytanii nie muszą zachowywać w tym czasie politycznej, agitacyjnej wstrzemięźliwości. Przynajmniej teoretycznie.
W praktyce – obowiązuje ich „internetowa” cisza wyborcza. Ale z dyskusyjnymi wyjątkami.
Zgodnie z wykładnią PKW, Polacy mieszkający w Wielkiej Brytanii nie powinni w tym czasie – zwłaszcza w ramach serwisów internetowych, do których dostęp mają także mieszkające w Polsce osoby uprawnione do głosowania – namawiać lub zniechęcać do głosowania na konkretnego kandydata. Nie należy przede wszystkim umieszczać agitacyjnych komentarzy na przykład w polskojęzycznych serwisach dla Polonii. Istnieje bowiem duże prawdopodobieństwo, że portal taki jest też odwiedzany i czytany przez rodaków mieszkających nad Wisłą.
Co ciekawe, cisza wyborcza nie obowiązuje zarówno w mediach zagranicznych (brytyjskie serwisy, internetowe dzienniki publikujące informacje o wyborach w RP etc.), ale i na polskojęzycznych forach czy stronach mających charakter zamknięty, a więc takich, do których dostęp mają jedynie zarejestrowani, niejako „wtajemniczeni” użytkownicy.
„Lajk” na Facebooku to agitacja?
Te same zasady obowiązują na wszystkich portalach społecznościowych. Jeśli więc otwarcie opublikujemy na Facebooku lub Twitterze zdjęcie kandydata, przetworzymy hasło wyborcze, będziemy namawiać do głosowania, a naszą aktywność zobaczą znajomi czy rodzina mieszkająca w Polsce – może to zostać uznane za agitację naruszającą ciszę wyborczą. Jeśli to samo zrobimy w ramach działań zamkniętego fanpage’u czy grupy do której nie mają dostępu uprawnione do głosowania osoby postronne (stale mieszkające lub przebywające aktualnie nad Wisłą) to trudno będzie mówić o złamaniu ciszy wyborczej. Tyle tylko, że nawet takie działanie – jeśli znajdzie się ktoś, kogo będzie ono drażnić – może być przedmiotem postępowania karnego.
Bez obaw natomiast, na internetowym (ale nie tylko) forum publicznym można wymieniać się praktycznymi informacjami, dotyczącymi na przykład adresów komisji wyborczych czy sposobu dotarcia na wybory. Można też udzielać technicznych instrukcji dotyczących samego procesu głosowania czy – w trosce o frekwencję – namawiać do wzięcia udziału w głosowaniu, ale bez sugerowania, przy czyim nazwisku powinien stanąć krzyżyk.
Nie warto ryzykować
Naruszenie zakazu prowadzenia agitacji wyborczej w okresie ciszy jest wykroczeniem. Naruszenie zakazu podawania do opinii publicznej informacji o wynikach sondaży czy przewidywań wyborczych to z kolei występek. Za czynną agitację grozi grzywna w wysokości od 50 zł do 5 tysięcy złotych, a kara za publikowanie sondaży to od 500 tysięcy do 1 miliona złotych!
Stawki są wysokie. Nie warto więc kusić losu i powstrzymać się na czas trwania ciszy wyborczej od agitowania. Także w przypadku, gdy mieszkamy i głosujemy w UK. Tak się bowiem składa, że nawet członkowie PKW nie są w stanie jednoznacznie określić, czy polski imigrant „lajkujący” na FB wypowiedź jednego z kandydatów, żartujący z konkretnego programu wyborczego lub dodający pod opublikowanym w anglojęzycznym portalu artykule krytyczny względem któregoś ze sztabów komentarz nie zakłóca ciszy wyborczej.
Dlatego, od północy do zakończenia niedzielnych wyborów nie będziemy – ani w ramach serwisu TopMejt czy na naszym FB – publikować treści dotyczących wyborów.
Informujemy też, że nie odpowiadamy za treść publikowanych w naszym serwisie czy w ramach prowadzonych przez nas profili społecznościowych komentarzy. Jedynie ich autorzy ponoszą za nie odpowiedzialność prawną.
W przypadku, gdy takie komentarze będą publikowane podczas ciszy wyborczej – będziemy je w miarę naszych możliwości edytować, usuwać lub zgłaszać odpowiednim organom ścigania.
Foto: Flickr (lic. CC)