Zachowania aspołeczne (antisocial behaviors) to problem znany od zawsze. Od kiedy istnieje ludzkość, zawsze był ktoś, kto działał na szkodę drugiej osobie i przeciw dobru ogółu. I choć nie da się patologii społecznych wyeliminować zupełnie (no, chyba, że nasz gatunek zniknąłby z powierzchni Ziemi), można z nimi walczyć. Jednak, by zwalczać wroga, trzeba go najpierw poznać.
Czym są „zachowania aspołeczne”?
To, po pierwsze, bardzo płynny termin, pojemny i niejednoznaczny. Teoretycznie, to wszelkie działania szkodzące jednostkom lub społecznościom. Należą do nich m.in.:
– przemoc
– głośne zachowanie (np. krzyki, permanentne imprezy u sąsiadów)
– akty wandalizmu (graffiti, niszczenie mienia publicznego)
– publiczne spożywanie alkoholu (w miejscach do tego nieprzeznaczonych)
– śmiecenie (w tym także niesprzątanie po swoim psie!)
– prostytucja
– żebranie
– jazda pod wpływem alkoholu.
Druga sprawa, że nie każda społeczność traktuje je w ten sam sposób. To, co jeden człowiek uzna za patologię, inny przyjmie jako codzienność, coś normalnego lub, nie wartego uwagi. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, jednak, jak widać, to właściwie wszelkie poczynania niezgodne z prawem i dobrem ogółu, rozgrywające się w przestrzeni publicznej. Wielu z Was pomyśli zapewne, że niektóre z tych punktów mogą być nieco wyolbrzymione, sporo innych można by dodać do tej listy, ale postawcie się w sytuacji osób, które wystawione są na działanie tych czynników ryzyka przez cały czas.
Jak z tym walczyć?
Przede wszystkim, istnieją odpowiednie służby porządkowe – policja, lokalne urzędy, organizacje zajmujące się zwalczaniem patologii, ośrodki pomocy społecznej, organizacje kościelne.
Niemniej, nawet oni, mimo monitoringu miejskiego i obszernych kartotek, mimo ton akt, tysięcy wizji lokalnych i szerokich uprawnień, nie są w stanie dostrzec wszystkiego i upilnować wszystkich recydywistów (nie, nie chodzi o notoryczne niesprzątanie po psie). By ich praca była bardziej efektywna, potrzebne jest obywatelska postawa.
Szkodliwe dla społeczności zachowania należy zwalczać w zarodku, od małego, pracą u postaw. Wielu ludzi może w ten sposób zwracać na siebie uwagę, domagać się czegoś od otoczenia. Jeśli ich zachowanie nie stanowi bezpośredniego zagrożenia, warto z kimś takim porozmawiać, skonsultować to także ze społecznością lokalną (m.in. zarządcą nieruchomości, jeśli nie jesteśmy właścicielami). Czasami wystarczy zapytać, w czym problem. Powodem zachowań może być brak pracy, problemy psychiczne, rodzinne, zdrowotne, sytuacja ekonomiczna. Czasem, mimowolnie, można komuś pomóc, a kryzys szybko zażegnać.
Niemniej, jeśli sytuacja jest poważna, należy zwrócić się do odpowiednich organów, które są uprawnione do prowadzenia konkretnych działań prewencyjnych.
Istnieją organizacje mające na celu niesienie pomocy. Jedną z instytucji, do których można się zwrócić jest Citizens Advice Bureau, które zajmuje się m.in. wsparciem prawnym. Pomogą oni nie tylko znaleźć sposób na zażegnanie problemu, na drodze administracyjnej lub prawnej, ale też wskażą, w razie czego, gdzie szukać dalszej pomocy.
Przykładowo, jeśli mamy problem z głośnym sąsiedztwem, np. dyskoteką lub klubem muzycznym, a więc instytucją, która bardzo często, jeśli nie posiada odpowiedniej infrastruktury, naraża otoczenia na liczne niedogodności, można dochodzić swoich praw (a nawet należy) na drodze mediacji lub nawet sądowej (jeśli mediacja nie pomoże). Zgłaszanie naruszenia ciszy nocnej, brak kontroli na klientelą, brak odpowiedniej liczby pracowników służby porządkowej. Wszystko to może posłużyć jako element walki z tego typu patologią życia społecznego. Podobnie rzecz się ma w przypadku problemów z osobami prywatnymi.
Jeśli propozycje ugody/porozumienia nie przyniosą efektów, należy zgłosić sprawę o odszkodowanie, usunięcie problemu (np. eksmisję, wypowiedzenie umowy najmu) lub nawet odpowiedzialność karną sprawcy. Wówczas pierwszym krokiem będzie zawiadomienie policji, a następnie organów sądowniczych.
Możliwe jest także złożenie wniosku o dozór policyjny nad sprawcą, obecność kuratora (w przypadku nieletnich lub przemocy), psychologia, psychiatry lub sądowy zakaz zbliżania się do swojej osoby.
Można dzwonić pod ogólny numer alarmowy – 101 lub 999.
Pomoc? Zwłaszcza dla młodych
Mówi się, że każdy zasługuje na drugą szansę. Tak, teoretycznie większość ludzi „jest do uratowania” jeśli otrzyma fachową pomoc, kija, nie marchewkę. Niektórzy sami sobie poradzą, innych trzeba prowadzić za rękę i, w pewnym sensie, uszczęśliwić na siłę. Pokazać, że jednak mają przed sobą perspektywy.
Młodym ludziom, którzy wychowują się w środowiskach patologicznych, rodzinach z licznymi dysfunkcjami, trzeba czasem pokazać, że jest inna droga. To często osoby zaradne, bystre i inteligentne, ale nikt im tego nigdy nie powiedział, nie uświadomił.
Po to jednak stworzony grupy wsparcia, organizacje młodzieżowe, dobroczynne, instytucję wolontariatu i pracownika socjalnego, by móc wspierać przyszłych członków społeczności.
Jak już pisałem, liczy się praca u podstaw. Proces socjalizacji w ich przypadku jest zaburzony, skierowany na nieodpowiednie tory i wymaga korekty. Przynajmniej w tych sytuacjach, w których jest to możliwe. Młodzi potrzebują dobrych wzorców, kogoś, kto ich zainspiruje, pokaże właściwą drogę, przetrze szlak.
W przypadku nieletnich, przed podjęciem jakichkolwiek kroków, konieczne jest uzyskanie zgody rodziców lub prawnych opiekunów dziecka.
Przeczytaj także:
Legal Aid, czyli darmowa pomoc prawna w UK – KLIK
Bullying w szkole – KLIK
ASB Help – organizacja pomagająca ofiarom aspołecznego zachowania – KLIK
Foto: Flickr (lic. CC)