w , , ,

Zakaz fotografowania zabytków, czyli unijny bubel na wakacje

Wyjeżdżasz na urlop do Francji czy Włoch, strzelasz zdjęcie Luwru lub Krzywiej Wieży i wrzucasz fotkę na FB? Uważaj, bo już niedługo może okazać się, że niewinne pstryknięcie będzie poważnym złamaniem prawa.

O co chodzi? O prawo autorskie, a dokładniej o zakusy europarlamentarzystów, którzy – być może – przyjmą nowelizację odnoszącą się do robienia i wykorzystywania zdjęć rzeźb, znanych budynków czy dzieł sztuki znajdujących się w przestrzeni publicznej państw należących do Unii Europejskiej.

Do tej pory podstawę regulacyjną stanowiła dyrektywa z 2001 roku, która dawała krajom Unii możliwość stanowienia prawa dotyczącego tzw. wolności panoramy.

Czym jest wolność panoramy? To regulacja w prawie autorskim, na mocy której można, bez konieczności uzyskania zgody właściciela, fotografować dzieła sztuki czy obiekty architektoniczne wystawione na widok publiczny. Na tej podstawie, od prawie 15 lat każde państwo Unii mogło samodzielnie określić zasady fotografowania czy wykorzystywania zdjęć na przykład historycznych budynków znajdujących się w przestrzeni publicznej, czyli w parkach, na ulicach, deptakach. I o ile w UK czy w Niemczech można było bez przeszkód robić zdjęcia praktycznie wszystkim obiektom, to w Italii chęć obfotografowania znanego budynku w celach komercyjnych wiązała się z koniecznością uzyskania zgody od stosownych władz.

To zróżnicowanie nie odpowiadało europarlamentarzystom, z których część – jak powszechnie wiadomo – bardzo mocno lobbuje na rzecz ujednolicenia prawa w obrębie całej Unii.

Fotki z wakacji na cenzurowanym

Deputowani tłumaczą, że wprowadzenie ujednoliconego prawa bezwzględnie nakazującego autoryzowanie zdjęć słynnych obiektów czy dzieł sztuki ochroni artystów z Europy przed działaniami amerykańskich koncernów. Chodzi między innymi o Amazon, Apple czy Google – to właśnie ci rynkowi giganci przechowują w swoich serwisach zdjęcia objęte prawami autorskimi i, jakby tego było mało, udostępniają je Internautom za darmo.

Dotyczy to zdjęć, które są wykorzystywane w szeroko rozumianych celach komercyjnych. A co z prywatnymi fotkami z wakacji? Na przykład takimi, którymi podczas urlopu dzielimy się ze znajomymi na Facebooku?

I tu jest pies pogrzebany, bo o ile my robimy zdjęcie dla własnego użytku, o tyle przywołany do tablicy Facebook jest serwisem komercyjnym, który – jak czytamy w regulaminie – rości sobie prawo do wykorzystywania w dowolnym celu zdjęć umieszczanych przez użytkowników.

Czy kontrowersyjna nowelizacja wejdzie w życie? Przekonamy się o tym 9 lipca. Jeśli większość parlamentarna zagłosuje tego dnia „za” – nie tylko Facebook, ale i Wikipedia wpadnie w spore problemy, a „zwykli” turyści będą musieli dobrze zastanowić się nad konsekwencjami każdorazowego wciśnięcia przycisku migawki.

Foto: Flickr (lic. CC)

Dodaj komentarz

Forma fizyczna i nie tylko

Facebook śmieje się ze śmierci polskiego 14-latka. „Dobrze że zdechł”