Osoby, które za pośrednictwem strony AshleyMadison.com szukały dyskretnej kochanki lub niezobowiązującego, jednorazowego seksu mogą czuć się zagrożone. Ich dane – wraz z numerami kart kredytowych i adresami poczty internetowej – właśnie pojawiły się w sieci.
Z powstałego w 2001 roku serwisu AshleyMadison.com korzysta około 38 milionów osób z 46 krajów, w tym z Polski i z UK. Portal reklamuje się jako dyskretny i bezpieczny. Jest przeznaczony przede wszystkim dla osób zamężnych i żonatych planujących skok w bok i chcących w sieci poznać seksualnego kochanka.
Każdego miesiąca AshleyMadison.com notuje ponad 120 milionów wejść. Statystyki nie kłamią i najlepiej dowodzą, że serwis ten jest rynkowym liderem. Niestety, nie pod względem zabezpieczeń.
Wrażliwe dane niewiernych na wyciągnięcie ręki
Zabezpieczenia teoretycznie dyskretnego i nowoczesnego portalu okazały się za słabe dla hakerów z grupy Impact Team. Internetowi przestępcy włamali się do bazy danych i wykradli z niej dane 32 milionów użytkowników serwisu. Nazwiska, numery kart kredytowych i adresy e-mail wraz ze zdawkowymi opisami upodobań czy oczekiwań niewiernych kochanków trafiły do Sieci. Na listach znaleźć możemy między innymi dane osób posługujących się adresami pochodzącymi od domen rządowych i wojskowych.
Wszystkie te informacje udostępniono początkowo jedynie w sieci TOR, jednak z czasem część z informacji zaczęła wypływać poza ciemną stronę Internetu (fragmenty list można znaleźć w Google).
Co ciekawe, hakerzy z Impact Team już wcześniej deklarowali, że są w posiadaniu krytycznych danych. Jak tłumaczyli – kradzież poufnych informacji miała być policzkiem wymierzonym właścicielom portalu AshleyMadison.com, którzy (ich zdaniem) działają niemoralnie.
– Mają pecha ci, którzy zdradzają i nie zasługują na dyskrecję. Ma pecha portal Ashley Madison, który obiecuje dyskrecję i jej nie zapewnia. Znalazłeś swoje nazwisko na tej liście? To Ashley Madison cię zawiódł i okłamał. To ich musisz oskarżyć o straty. A potem ogarnij się i zacznij żyć. Teraz jesteś zawstydzony, ale później ci przejdzie – oświadczyli hakerzy. Na ich słowa zareagowali przedstawiciele spółki Avid Life Media (właściciel AshleyMadison.com).
– Przestępcy, którzy biorą w tym udział, postrzegają siebie jako strażników moralności, sędziów i katów jednocześnie. Nie będziemy siedzieć bezczynnie i pozwalać, aby ich osobista ideologia wpływała na życie ludzi na całym świecie – napisali w swoim oświadczeniu rzecznicy interesów spółki.
Foto: AshleyMadison.com (print screen)