Piotr jest wysoki, szczupły, ścięty na krótko i zakochany (z wzajemnością) w swojej narzeczonej. Pracuje jako ochroniarz, nosi się na wojskowo, pochodzi z tradycyjnej, dobrej rodziny o militarnych tradycjach. Jest heteroseksualny. Mężczyźni nie pociągają go w najmniejszym nawet stopniu. Kocha kobiety. Na świat potrafi patrzeć ich oczami. Jest bigenderem. Co to znaczy? Tyle, że jest i Piotrkiem, i Emilką. A Emilka ma mocny makijaż, długie włosy i nogi, których mogłaby jej pozazdrościć rasowa modelka. Nosi też kuse topy i krótkie spódnice. I wygląda w nich lepiej, niż niejedna „stuprocentowa” kobieta.
Jaki masz rozmiar buta?
Duży, nie wiem dokładnie jaki. Zauważyłam, że jest istotna rozbieżność w numeracji damskich i męskich butów. Jeśli chodzi o rozmiar męski, to mam 47, a damski – od 41 do 44. Wszystko zależy od modelu czy wysokości obcasa.
Im wyższy obcas, tym lepiej? Z doświadczenia wiem, że chodzenie w wysokich szpilkach potrafi dać w kość.
Ja uwielbiam chodzić na wysokich obcasach. Czuję się wtedy o wiele bardziej kobieco. Uważam, że obcas to jeden z takich aspektów, które przynależą tylko kobietom. Do tego – poprawia się sylwetka. Kobiety widzą to inaczej, bo mają możliwość chodzenia w czym chcą i kiedy chcą. Co innego osoby takie, jak ja. My możemy co najwyżej w zaciszu własnego domu lub po ulicy – ale z dala od ludzi, po zmroku. Po to, żeby się nie rzucać w oczy.
Takie osoby jak ty, czyli jakie?
Takie, które zarazem są kobietami, jak i nie są. Chodzi o to, że po części nasz mózg, nasza psychika, jest psychiką kobiety. Jednak nie do tego stopnia, żebyśmy chciały zmienić płeć. Od transwestytów dla przykładu odróżnia nas to, że my pragniemy wyglądać jak kobiety, zachowywać się jak kobiety. Myślimy jak kobiety i chcemy być jak kobiety na tyle, na ile jest to dla nas możliwe. Samo założenie damskich ubrań nie sprawia nam przyjemności.
Po części myślisz jak kobieta? Jak to rozumieć?
Każdy zna pojęcie biseksualizmu, czyli pociągu do obu płci. Ja jestem osobą bigenderową. Bigenderyzm to dwupłciowość umysłowa. Chodzi o konkretne zachowania czy sposób myślenia. Często uważam, że kobiety są lepsze od mężczyzn. A kiedy byłam u seksuologa, żeby porozmawiać o moim bigenderyzmie, to wyszło na to, że sama często zachowuję się typowo kobieco. Weźmy seks. Podczas seksu kobiety mają gonitwę myśli, o różnych rzeczach myślą. Ja mam podobnie.
A na co dzień? Jesteś ochroniarzem, pracujesz w zawodzie zdominowanym przez mężczyzn. Jak sobie dajesz radę? W pracy też myślisz jak kobieta?
Jak coś się dzieje, jak jest jakaś akcja, jakieś zagrożenie, to nie. W takich sytuacjach działam jak typowy facet. Jestem stanowczy, zdecydowany. Ale jak jest spokój, to fakt, wtedy zwracam uwagę na to, jak zachowują się kobiety. Jak są ubrane, jak są umalowane. Czasami myślę sobie „ale ma tandetne ciuchy, ale beznadziejny makijaż”. Albo odwrotnie: „wspaniałe ciuchy, świetne buty, super makijaż”.
A jakie ciuchy są tandetne? Jaki makijaż jest ok?
To zależy. Jasne, każdy ma swoje gusta i guściki. Ale nie raz – w pracy, na ochronie – widziałam, jak młode dziewczyny miały tyle makijażu, że aż dziw, że im to nie odpadło. Do tego ten makijaż był tak źle nałożony, że wyglądały jak klauny.
A ubrania? Co ci się tak najbardziej podoba?
Szpilki! Wysokie i połyskujące! Obcas minimum 10 centymetrów!
Jakbyś takie założyła, to by wyszło, że masz… prawie 2 metry wzrostu! A wysokie kobiety unikają zabójczo wysokich szpilek. Nie chcą patrzeć na innych z góry.
A co mnie to obchodzi? Ludzie powinni chodzić w tym, co lubią! Jak kobieta jest wysoka i kocha szpilki, to niech w nich chodzi! Dlaczego rezygnować z czegoś, co się lubi? Bo ludzie będą gadali? Ja się sobie najbardziej podobam w szpilkach. Mimo że mam wtedy 2 metry wzrostu.
A swojej narzeczonej? W czym jej się najbardziej podobasz?
W męskiej wersji, niestety.
Jak to? Rezygnujesz dla niej z czegoś, co kochasz?
Wiesz, na to wychodzi. Czasami trzeba się poświęcić.
Narzeczona wie o Emilce?
Wie. Tak się to wszystko zaczęło. Poznałyśmy się na portalu LGBT. Tam mam konto jako Emilka.
A co twoja narzeczona robiła na tym portalu?
To co większość postronnych. Rozglądała się, z ciekawości. W sieci ludzie robią różne rzeczy. Niektórzy tylko coś sprawdzają, inni czegoś szukają. Ona obserwowała, a ja byłam sobą.
W sieci łatwiej jest być Emilką?
Oczywiście! Przede wszystkim ze względu na anonimowość. I na to, że w Internecie ludzie częściej mówią to, co naprawdę myślą. W sieci często jest tak, że słyszę, że to, co robię i jaka jestem jest fajne, że się komuś podobam. Ten, kto tak mówi w Internecie – nie powtórzyłby tego na żywo, wśród znajomych.
Masz realnych znajomych, którzy znają Cię w damskich ciuszkach?
Tak, mam. Czasami mnie wspierają. Dla nich i przy nich jestem Emilią. Po prostu. Często też załatwiają mi ubrania lub kosmetyki.
A co z rodziną? Najbliżsi poznali Emilkę?
Nie. Przynajmniej nie przyznają się do tego. Z drugiej strony – wiele razy o mało nie wpadłam. Więc pewnie się domyślają, ale nigdy nie podjęli tematu. Chyba wolą udawać, że wszystko jest encyklopedycznie. Po Bożemu.
A Ty? Kiedy odkryłaś w sobie kobiecą stronę?
Wiedziałam od dziecka. Od chwili, kiedy pierwszy raz założyłam rajstopy mamy. Miałam wtedy 5 lat i od razu mi się to spodobało. Później, z czasem, dochodziły nowe rzeczy. Pamiętam, jak niecierpliwie czekałam na to, aż urosnę i szpilki mamy nie będą na mnie za duże. Że będą pasowały jak ulał.
A potem? Kupiłaś swoje pierwsze szpilki?
Nie, nigdy sama nie kupiłam sobie szpilek. Boję się pójść do sklepu, przymierzyć. A to ważne, bo szpilki muszą być wygodne. Dlatego pomagają mi przyjaciółki, które przynoszą mi buty. A to muszą być konkretne buty. Wiesz, wysokie, na platformie, błyszczące…
Nie masz wrażenia, że podobają ci się rzeczy skrajne, krzykliwie kobiece? Takie, które „zwykłe” kobiety zakładają co najwyżej do sypialni?
Może i rzeczywiście, może tak jest. Ale zobacz – ilu kobietom podobają się takie rzeczy? Ile z nich chciałoby chodzić w takich butach na co dzień? Wiele! Nie zakładają ich nie dlatego, że są niewygodne, bo – jeśli są dobrze dobrane – można w nich chodzić wiele godzin. One ich nie noszą, bo ukrywają swoje pragnienia. Bo boją się ostracyzmu, krytyki, tego, co ludzie powiedzą, jak je ocenią. Ale to się powoli zmienia. Popatrz na paznokcie. Kiedyś kobiety malowały je na jeden kolor, bez udziwnień. A teraz? Neony, wzorki, naklejki… Tak samo jest z butami.
Chyba masz fetysz szpilek! Co na to twój seksuolog?
Dałam sobie z nim spokój. Moje „zjawisko” jest w Polsce słabo znane. Seksuolodzy nie mają odpowiedniej wiedzy. Nie potrafią pomóc takiej osobie, jak Emilka.
Co takiego usłyszałaś od seksuologa, że zrezygnowałaś z jego pomocy? I co cię właściwie skłoniło, żeby pójść do specjalisty. Myślałaś o sobie „coś tu jest nie halo, trzeba zacząć się leczyć”?
Ale z „tego” nie da się wyleczyć! To bardziej anomalia niż choroba. Żeby mnie zmienić – trzeba by było zmienić mój mózg.
Ale są różne metody. Wiesz, Kościół „leczy” homoseksualistów terapią konwersyjną.
Jak mówiłam wcześniej – temat jest w Polsce mało znany. Terapie nie pomogą, bo nie ma ludzi, którzy mogliby je prowadzić. A co do Kościoła… Niech lepiej zajmie się leczeniem ludzi w swoim środowisku, w swoich zasobach. Niech zrobi coś z pedofilami, a od reszty niech się odczepi. Może nie jestem podręcznikowo „normalna”, ale to nie jest istotne. Najważniejsze jest to, że nikogo nie krzywdzę.
Nie, nie krzywdzisz. Bo niby kiedy i gdzie? W Polsce Emilka nie wyjdzie na ulicę, bo skończyło by się to dla niej mordobiciem. W UK, w Niemczech czy w Holandii – wyglądałoby to inaczej. Nie myślałaś o przeprowadzce to lepszego dla Emilki świata? Byłoby ci łatwiej.
Może i tak, ale tu mam swoje życie. Tu mam swoich przyjaciół, rodzinę, pracę. Zaczynać wszystko od nowa, palić mosty? Bez sensu! Czasami goniąc za marzeniami można dużo stracić. Wiem, że na Zachodzie jest lepiej. Ale w Polsce robi się znośniej. Wystarczy mieć kilka bliskich osób i już można spokojnie żyć. Ja naprawdę nie muszę emanować kobiecością. Nie muszę z nią wychodzić na ulicę. Owszem, czasami kusi mnie, żeby się wystroić i iść na miasto. Wiesz, byłam na imprezie jako Emilka. Było ekstra! Z chęcią poszłabym jeszcze raz. Czasami uprawiam nocne spacerki na szpilkach, ale czy więcej potrzebuje? Raczej nie. Tak, czasem chciałabym móc sobie na więcej pozwolić, ale nie jest tak, że tego potrzebuję, że bez tego nie daję rady.
A co będzie, jeśli za jakiś czas jednak zapragniesz więcej?
Wtedy się zobaczy. Marzenia to jedno, realne życie to drugie. Chcieć to nie zawsze móc. Takich jak ja jest sporo. Każda z nas ma podobne problemy i pragnienia. Każda spotyka się z tymi samymi przeszkodami. Większość się ukrywa.
Faktycznie, na portalach dla dorosłych sporo takich „Emilek”. Mają po 40 i więcej lat, rodziny, dzieci, duszą się i szukają ujścia w sieci. Z różnym skutkiem.
Wiem, wiem! Znam to bardzo dobrze, dlatego staram się takich ludzi unikać. Dlatego mam też konta na „normalnych” portalach społecznościowych i staram się tam przedstawiać siebie i osoby, takie jak ja w pozytywnym świetle. I próbuję walczyć ze stereotypem, według którego Emilki to zboczeni faceci w damski ciuchach. Że ktoś, kto lubi być kobietą jest albo maniakiem seksualnym, albo ukrytym gejem.
A na „nienormalnych” portalach? Tam też masz konta.
Tak. I mam zdjęcia. Jestem na nich w pełni ubrana. Staram się nie być komiczna w dążeniu do kobiecości. Nie chcę być wyuzdana, niesmaczna czy wulgarna. Wiem, że inni z wiekiem robią się przejaskrawieni. Wszystko dlatego, że się duszą, że są nieszczęśliwi i szukają ujścia. Powielają negatywny stereotyp. A ja – jako kobieta – staram się pokazać swoje naturalne atuty. Nie za dużo, bez odsłaniania wszystkiego. Intymność jest zarezerwowana dla mojej narzeczonej.
Podrywają cię na tych portalach? Emilka ma wzięcie?
Kobiety sporadycznie. Panie chcą przede wszystkim zobaczyć, jak wyglądam na co dzień, jako mężczyzna. Faceci pozwalają sobie na więcej. Nie wiem, co im chodzi po głowach. Utrwalają kolejny stereotyp. Myślą, że skoro lubię być kobietą, to pragnę mężczyzny. A ja jestem w 100 procentach hetero, więc staram się tym amantom grzecznie tłumaczyć, że nie jestem zainteresowana. Jak któryś zaczyna zanadto nalegać – dostaje bana.
Pewnie nie tylko ty masz problemy z nachalnymi absztyfikantami z sieci?
Pewnie, że nie. Jak już mówiłam, w necie jest nas dużo. Każda jest inna, każda ma inne życie. Każda ma też jakiś problem w związku ze swoją kobiecością. Najczęściej chodzi o poczucie odrzucenia i brak zrozumienia ze strony społeczeństwa.
A jak widzisz siebie za 10, 20 i więcej lat?
Nie widzę. Czas pokaże, jak to będzie. Nie lubię wybiegać w przyszłość.
Chcesz mieć dzieci?
Chciałabym.
Syna?
Dlaczego nie?
A wyobraź sobie, że pewnego dnia nakrywasz swojego syna na posiadaniu kolekcji szpilek. Co wtedy?
Przeprowadziłabym z nim długą rozmowę. Na pewno bym go wspierała. Chciałabym mu pomóc. Chciałabym, żeby zrozumiał siebie i nauczył się żyć w zgodzie ze sobą.
Żałujesz, że z tobą nie przeprowadzono takiej rozmowy?
Bardzo, ale czasu cofnąć się nie da. Ważne jest to, że potrafię wyciągać wnioski na przyszłość. Wiesz, sama bym dużo rzeczy inaczej zrobiła. Ale to tylko takie gdybanie. Nie ma co patrzeć za siebie. Trzeba iść do przodu!
Z wypiętą piersią i na szpilkach?
Pewnie! A najlepiej na 12 centymetrowej platformie z połyskiem!
–——————————————————————————————–
Bigenderyzm to rodzaj transpłciowej tożsamości polegający na identyfikowaniu się z obiema płciami równocześnie lub na zmianę. Osoba może na przykład w ułamku sekundy przeskoczyć z męskiej tożsamości do żeńskiej i odwrotnie. Dotyczy to przede wszystkim kulturowych aspektów płci.
(pozytywnaseksualnosc.com)
Bigenderyzm to tendencja do równoczesnego identyfikowania się z płcią żeńską i męską. Osoba bigenderowa może czuć się w połowie kobietą i w połowie mężczyzną. Może też odczuwać dominację którejś z płci lub czuć się w stu procentach zarówno kobietą, jak i mężczyzną. Bigenderyzm nie jest tożsamy z fizycznym obojnactwem. Nie należy go też wiązać z chęcią zmiany płci ani z konkretną orientacją seksualną.
(Wikipedia)
[ot-video type=”youtube” url=”https://www.youtube.com/watch?v=qLg4ede_ZDI”]
Prawdziwe imię rozmówcy zostało zmienione
Zdjęcia poglądowe (DeviantArt)