O nieco szalonych perypetiach polskiego młociarza pisze dziś między innymi brytyjski Independent. Paweł Fajdek świętował sukces na zawodach w Pekinie i po ceremonii uczestniczył w suto zakrapianym obiedzie. Kiedy miał już dość procentów – złapał taksówkę i za kurs zapłacił wywalczonym medalem.
O tym niecodziennym wydarzeniu jako pierwsza poinformowała chińska agencja Xinhua. Nośnego newsa podchwyciły tytuły z całego świata, w tym – brytyjski Independent. Paweł Fajdek, któremu udało się obronić Mistrzostwo w rzucie młotem, stał się nieoczekiwanie gwiazdą tabloidów. Być może na wyrost, bo – jak zapewnia jego menadżer – nagłośnionego przez serwisy prasowe incydentu nie było.
Czesław Zapała tłumaczy, że polski zawodnik był po Mistrzostwach zmęczony i być może wypił piwo. O libacji nie może być jednak mowy. Kiedy wrócił do swojego pokoju hotelowego zauważył, że nie ma przy sobie medalu. Jak się później okazało – cenny krążek został w taksówce.
– Pan taksówkarz był zachwycony i robił sobie zdjęcie z Pawłem i medalem. W tym całym zamieszaniu krążek został po prostu w taksówce – opisuje zajście Zapała.
Inną wersję podaje agencja Xinhua. Z jej doniesień wynika, że pijany Fajdek wręczył taksówkarzowi złoty medal jako zapłatę za przejazd.
Niezależnie od wszystkiego – Pawłowi Fajdkowi gratulujemy zwycięstwa, a chińskiemu taksówkarzowi szczerze zazdrościmy tego, że miał okazję poznać sympatycznego polskiego Mistrza.
Foto: The Independent (print screen)