Wścieklizna seksualna to syndrom i przymus naszych czasów. Nie macie dość wszechobecnej, atakującej z każdej strony golizny? Czy już Wam spowszedniała i jej nie zauważacie? A może czujecie się sfrustrowani i zaszczuci, nieosiągalnymi, idealnie spreparowanymi w fotoshopie ciałami? Oficjalnie swoboda seksualna jest cool, jednak konsekwencje beztroskiej swawoli mogą wrócić do nas rykoszetem. Trzeba o tym pamiętać.
Do rozmyślań na temat obyczajów seksualnych w dzisiejszych czasach sprowokowała mnie wiadomość zasłyszana w radiu: na świecie szerzą się choroby weneryczne. Kwestia dotyczy szczególnie nastolatków. W Stanach co czwarta nastolatka jest nosicielką jakiejś choroby wenerycznej. Z dorosłymi nie lepiej. W Anglii, w ostatnich latach zanotowano dwukrotny wzrost liczby zachorowań wśród osób po 45 roku życia. W Polsce tylko od początku roku (a mamy dopiero czerwiec), do sanepidu zgłoszono 700 przypadków zakażeń. Dziewięcioro polskich dzieci urodziło się z kiłą wrodzoną. Najbardziej szokujące dla mnie w tym wszystkim jest to, że o ile samą kiłę można u noworodka leczyć, o tyle zmiany, jakie wprowadziła ona w jego organizmie, zostaną z nim do końca życia. Sprawa jest poważna. Mówi się, że dane dotyczące chorób wenerycznych nie są precyzyjne. Część zakażonych nie idzie do specjalisty, bo się wstydzi lub nie wie, że jest chora. Próbujemy też leczyć się na własną rękę. Jednak ja nie o tym tu chciałam pisać.
Potęga seksu
Jednym z trzech najczęściej wyszukiwanych słów w historii istnienia internetu jest seks. Zastanawialiście się co jest właściwie z tym seksem, że jest on osią wokół której kręci się nasze życie? Może siła seksualnego pragnienia jest tak wielka, ponieważ jej źródło leży w podświadomej, instynktownej, biologicznej potrzebie przedłużania gatunku? Może wynika ona z głębokiego pragnienia osiągnięcia jedności z i w drugim człowieku?
Człowiek jest jedyną istotą na ziemi, która potrafi posługiwać się świadomie swoją seksualnością. Świadomie zarówno w celach prokreacyjnych jak i w zaspakajaniu potrzeb i emocji. Tym różnimy się od świata zwierząt. Seks ma służyć nie tylko rozmnażaniu, ale także obdarowywaniu się miłością i przyjemnością. Jesteśmy w stanie świadomie kierować własną energią seksualną. Niestety, zarówno w pozytywnym jak i negatywnym aspekcie.
Całe życie dążymy do osiągnięcia spełnienia w życiu. Ma ono dla każdego inny wymiar. Często, nie umiemy go sprecyzować. Zawsze czegoś nam nie wystarcza, czegoś brakuje do pełni. Tęsknimy do takiego stanu, by czuć się absolutnie doskonale. Tak, żeby już niczego więcej nie pragnąć, nie potrzebować. Spełnienie w akcie seksualnym daje taką namiastkę. Przez chwilę czujemy się fantastycznie wolni, pełni, szczęśliwi, zrelaksowani. Energia udanego seksu niesie nas jeszcze następnego dnia. Jednak taki stan jest możliwy do osiągnięcia tylko w określonych warunkach. Przygodny, szybki stosunek nie daje takiej szansy. Służy jedynie do „spuszczenia ciśnienia” i to zwykle tylko mężczyźnie. Z kobietami sprawa jest nieco bardziej skomplikowana.
Dlaczego przygodny seks się nie sprawdza?
Seks to samo życie, to esencja życia, ale także miecz obosieczny. Istnieją aktywności seksualne, które prowadzą nas do szczęścia, harmonii, dobrej energii życiowej i duchowej, oraz takie, które nie dają zaspokojenia, krzywdzą nas samych i innych. Nasza seksualność to nie tylko kwestia doznań fizycznych. Jest jeszcze poziom emocji, umysłowości i głębszej podświadomości. Jeśli te wszystkie aspekty zaspakajamy, kontakt fizyczny przynosi nam zadowolenie, inspirację, szczęśliwość i rozwój. Wtedy wzrasta w nas naturalna radość płynąca z faktu, że żyjemy. Jesteśmy w lepszym kontakcie ze sobą i otaczającym nas światem. Żeby osiągać takie poziomy, naszego partnera i nas musi łączyć wieź emocjonalna. Satysfakcjonujący seks to sztuka, której trzeba się razem nauczyć.
Nic takiego nie dzieje się, kiedy uprawiamy seks przygodny. Stale jesteśmy zmuszani do bycia na fali, wyciskania z życia wszystkich soków. Żyjemy pod presją. Ile razy po przygodnej nocy, chcemy urwać się jak najszybciej, żeby rano nie było krepującego milczenia? Rozstać się i to najlepiej bez pożegnania? Seks tak, ale wspólne śniadanie nie. A co z energią udanego stosunku, który ma nas nieść przez cały dzień? Owszem, jest energia ale chyba kaca moralnego. Niby jesteśmy wyzwoleni, ale tak na prawdę wciąż konserwatywni. W naszych głowach i sercach biją się dwa światy stereotypów i zasad, w których wyrośliśmy i tego, czym epatuje nas współczesność.
Dlaczego przygodny seks się nie sprawdza? Bo kobiety seks mają w głowie, mężczyźni w lędźwiach. I to też jest stereotyp. Zawsze ktoś będzie poszkodowany. Zawsze ktoś poczuje się wykorzystany. A facet w życiu się do tego nie przyzna. Akt wyrwany z kontekstu, służy jedynie rozładowaniu napięcia. Przynosi niewielki poziom zadowolenia i często powoduje frustrację. Nie mówiąc o tym, że narażamy się na choroby, przemoc, uprzedmiotowienie. To tak jakby pójść na koncert symfoniczny i słyszeć brzmienie tylko jednego instrumentu.
Edukacja/świadomość seksualna pilnie potrzebna
W całym tym bigosie pomyślmy o naszych dzieciach. O wzorcach, które proponuje im współczesność, o zagubieniu, frustracji, presji, lęku. Współczesne nastolatki igrają z ogniem, w stopniu znacznie większym, niż myśmy to robili. Przy czym wiedzę mają marną, albo żadną, a na pewno nieprawdziwą. Za to praktykę sporą. Czego można dowiedzieć się o seksie w filmów pornograficznych i internetu? Nie kontrolujemy tego, co ładują sobie do głów. Nie umiemy o tym z nimi rozmawiać. Sami ze sobą nie rozmawiamy a co dopiero z dziećmi. Jakie będą tego konsekwencje dla ich dorosłego życia i dalszych pokoleń? Nie umiem sobie wyobrazić, w którym kierunku zmierza świat. Brak edukacji seksualnej i niewystarczająca świadomość społeczeństwa doprowadza do tego, że nie do końca zdajemy sobie sprawę z tego, jak powszechne są choroby weneryczne i jakie niosą ze sobą konsekwencje. Kiłą zarażonych jest obecnie trzykrotnie więcej osób niż wirusem HIV. Wciąż w tej strefie pokutuje wiele mitów. Tym czasem nie potrzebny jest kontakt seksualny, żeby się zarazić chorobą weneryczną. Niekiedy wystarczy tylko pocałunek. Coś się popsuło w tym świecie. Czy seks to rzeczywiście tylko swawolna gra? Sznurek kochanków i jednorazowych przygód oraz nieudane małżeństwa? A może miłość i zaufanie naprawdę są ważne? Ale jak to uzasadnić gdy sprawa wymaga poświęcenia i nieustannej pracy, a nie chodzenia na skróty?
Do napisania.
PS: Rozebrane do granic ciało, budzi zainteresowanie dopóki nie zniknie nam z oczu. Ale kobieta ze zmoczoną od deszczu cienką sukienką, przez która prześwitują kształty, to widok który utkwi w pamięci na długo. Zgadza się Panowie?
Foto: Flickr (lic. CC)