in , ,

Rekruterka agencji pracy w Kent: „Emigranckie agencje pracy są jak pasożyty: żerują na ludzkiej biedzie.”

Jeśli wyjechaliście do pracy w Anglii do załatwionej wcześniej ciepłej posadki, to jesteście szczęściarzami. 80 proc. Polaków przyjeżdżających na Wyspy pracuje lub zaczyna pracę od agencji pracy. Przedstawiamy wywiad z byłą rekruterką nieistniejącej już agencji K. Pani Magda opowiedziała nam o kulisach działania tej firmy. Dowiecie się także, jak rozpoznać dobrą i złą agencję pracy.

Od 10 lat mieszka w Anglii i choć doskonale zna język, początki jej pobytu na obczyźnie nie były łatwe. W swojej karierze zawodowej zaczynała od przysłowiowego „zmywaka”. Dziś ma dobrze płatną pracę i ugruntowaną sytuację zawodową.

Pani Magda przez cztery lata pracowała dla trzech agencji pracy w Kent. Jedną z nich była K. w Maidstone, która kilka lat temu podzieliła się na dwie mniejsze agencje – V. i S. Dziś, to właśnie te dwa pośredniaki są najpopularniejszymi tzw. „emigranckimi” agencjami pracy tymczasowej w Maidstone. Oznacza to, że imigranci poszukujący zatrudnienia w tym okręgu udają się przeważnie do tych firm. To właśnie w V. przez ponad rok pani Magda była zatrudniona na stanowisku rekruterki. Choć tamta praca jest już przeszłością, chce opowiedzieć jak wyglądają kulisy funkcjonowania niektórych agencji. Poradzi także czym kierować się przy wyborze dobrego pośredniaka, w którym potraktują nas jak ludzi, a nie jak tanią siłę roboczą. Zapraszamy do lektury.

Rozmawia Sylwia

Ujawni Pani swoją tożsamość?

Nie.

Dlaczego?

Dla świętego spokoju. Nie szukam rozgłosu, ale uważam, że sprawy powinny ujrzeć światło dzienne.

Co to znaczy? Jakie sprawy?

No… kulisy działania agencji pracy w Maidstone, ale pewnie nie tylko tu. Nie pracuję już w pośredniakach, ale to, co tam widziałam i jak ja sama byłam traktowana ciągle mnie gnębi. Z resztą. Ci, którzy mieli styczność z agencjami pracy – nie mówię, że ze wszystkimi, dobrze wiedzą, co tam się wyprawia. Nikt nie chce o tym głośno mówić. Z ostatniego pośredniaka wyrzucili mnie po trzech dniach, bo nie zgodziłam się mieć i odbierać telefonu o każdej porze dnia i nocy. Chcieli bym codziennie rekrutowała do agencji pięć, do dziesięciu nowych osób. Jak to zrobię, nie było istotne. Kierownictwo oświadczyło mi, że rekruter, to „styl życia”. Ja się z tym nie zgodziłam i wyleciałam. Miałam dość. To był koniec mojej wątpliwej przygody z agencjami pracy. W ogóle chyba nie byłam dobrym pracownikiem…

Zgodzi się Pani, na potrzeby wywiadu zostać Panią Magdą?

Może być.

Co znaczy, że nie była Pani dobrym pracownikiem?

To, że działałam na korzyść ludzi, a nie agencji.

Konkretnie?

Ludzie przychodzący do agencji pracy z reguły nie znają języka lub bardzo słabo. Podpisują wszystko, co się im podsunie. Tłumaczyłam klientom, co i jak. Radziłam gdzie załatwiać sprawy, upominałam się o prawa kobiet ciężarnych, podpowiadałam, gdzie pójść w razie złego traktowania, pomijania podstawowych praw pracowniczych, nieodpowiedniego naliczenia pensji albo urlopu. Nie brałam łapówek za zarejestrowanie do agencji czy załatwienie ciągłości pracy. Działałam raczej na korzyść ludzi, a nie firmy, w której pracowałam. To musiało się skończyć zwolnieniem.

Jak to łapówek? Ile zarabia rekruter w agencji pracy?

Niewiele. Często dostajemy stawkę minimalną. Kilka lat temu było to przeciętnie 220 funtów tygodniowo, w najlepszym razie do 250. Kiedy pojawiała się okazja na „dorobienie sobie”, ludzie z tego korzystali. Nie wszyscy oczywiście. To zależy od uczciwości.

Uczciwości?

No tak. Masz sumienie, albo go nie masz. Czasem poczucie władzy sprawia, że ludziom odbija. A w agencji pracy można tak się poczuć. Decydujesz o losach innych. Taki człowiek zrobi wszystko, gdy nie ma co jeść. Zapłaci, byleby mieć tylko robotę i to regularną. Ludzie nas uczą łapówkarstwa. Ale to my musimy być silni i odmawiać. Z drugiej strony rekruter zarabia nieproporcjonalnie mało w stosunku do obowiązków, jakie musi wykonywać. Nie dziwi mnie, że niektórzy są sfrustrowani albo łasi na dodatkowy grosz. Jak zapłacisz, to cię pan Zbyszek potraktuje lepiej, jak nie, twoja forma będzie leżeć zapomniana na dnie szuflady. Pracy nie będzie.

Forma?

Formularz zgłoszeniowy do pracy.

Jakie łapówki się daje, żeby mieć załatwioną pracę w agencji? Przecież tym się zajmujecie z urzędu. Trzeba płacić w pośredniaku za znalezienie zatrudnienia?

Takie życie. Ludzie sami sobie to robią. Pan Janek załatwi koledze pracę przez agencję, ale podpowie mu, że musi do formularza zgłoszeniowego dorzucić 100 funtów, żeby być w ogóle zauważonym. Lepiej: sam jeszcze weźmie za to kasę. Potem trzeba przysłowiowemu panu Zbyszkowi płacić 50 funtów tygodniowo, za to, że praca będzie regularnie, plus transport. Jak to pozbierać, koszty są. Inne łapówki to alkohol, papierosy, ciasto, drogie prezenty. Rekruterzy nie są dobrze traktowani. Źle nam płacą, padamy ofiarami mobbingu. Niektórzy tego nie wytrzymają. Są wredni, wykorzystują dodatkowe szanse na zarobek biorąc łapówki albo sypiając z kim trzeba, żeby się ustawić. Ja nie twierdzę, że wszędzie tak jest. U nas tak było.

Ma Pani czteroletnie doświadczenie w pracy rekrutera, czyli poznała specyfikę działania agencji pracy w Anglii. Może Pani powiedzieć jak rozpoznać dobry i zły pośredniak?

Dobra agencja pracy przede wszystkim gwarantuje i przestrzega podstawowych praw pracowniczych po jednej jak i po drugiej stronie. Mam na myśli i pracowników, i klientów agencji.

Wybierając agencję pracy warto jest nieco się do tego przygotować. Dobrą agencję pracy można poznać po tym, że oferuje różne rodzaje pracy, zazwyczaj w jednym miejscu. Ma kontakty z szerokim gronem dobrych pracodawców, którzy szanują pracownika. Im ich więcej, tym większe szanse na regularną pracę. W dobrze prosperujących agencjach wypłaty odbywają się regularnie, co tydzień. Nie ma oszukiwania na godzinach, jest dobra komunikacja, nie ma problemu z wybraniem chorobowego i urlopu, zapłaceniem za niego. Organizuje się szkolenia BHP. Odpowiednio traktuje kobiety ciężarne. Łapówki i kolesiostwo są wykluczone. Praca jest regularnie, nikt nie bierze pieniędzy za przydzielenie cię do pracy. Rekruterzy są uprzejmi i profesjonalni. Przy odejściu z agencji, co dzieje się przeciętnie po trzech do sześciu miesięcy, z urzędu otrzymuje się druk P45 lub P60 na koniec każdego okresu rozliczeniowego w danym roku.

Odejściu?

Tak. Jak powiedziałam, dobra agencja pracy ma kontakt z uczciwymi pracodawcami, którzy zatrudniają dobrych pracowników. Jeśli się sprawdzisz, to przeciętnie do pół roku podpiszesz umowę na stałe bezpośrednio z pracodawcą. Zyskujesz wszystkie prawa i świadczenia. Nie jesteś już wyrobnikiem i agencja nie jest ci potrzebna. To działa tak, że pośredniaki w Wielkiej Brytanii nie są finansowane przez państwo, a przez pracodawców. Im większe zaplecze firm współpracujących z agencją, tym większa szansa na regularną pracę i większa zasobność samej agencji. Nie ma wówczas potrzeby okradania klientów.

Okradania? Jak to?

No tak. Agencje pracy utrzymują pracodawcy. Za każdego pracownika płacą określoną stawkę. Pracownik dostaje podstawowe wynagrodzenie za godzinę, a wszystko ponad to, jest zarobkiem agencji. Jeśli agencja współdziała z kiepskimi pracodawcami lub ma ich mało, to szuka zarobku gdzie indziej. „Gubi” godziny pracy, oszukuje na chorobowym, urlopach, za które pracodawca i tak płaci, składkach ubezpieczeniowych. Dlatego ważne jest, aby upominać się o formularze P45 i P60. Tam można sprawdzić, czy podatek i składki ubezpieczenia społecznego były prawidłowo naliczane i rozliczane.

No to może o złych agencjach pracy?

W sumie to już to powiedziałam. Dodam tylko, że często w źle działających agencjach celowo zataja się lub nie tłumaczy ludziom niektórych dokumentów, a ludzie to podpisują na własną niekorzyść lub z braku innych możliwości. Sprawę dodatkowo utrudnia nieznajomość przepisów i języka. Dotyczy to na przykład umowy zero hour contract. To jest umowa o pracę, która nie gwarantuje stałej, minimalnej liczby godzin. Może pokrywać pełny etat lub zero godzin. W praktyce oznacza to, że jednego tygodnia pracujesz pięć dni, innego wcale. Nie ma stałości. Praca często związana jest z sezonowością. Dostajesz ją tylko wtedy, gdy jest zapotrzebowanie. Taki trochę sezonowy kontrakt. Tyle dobrego, że od wypłaty ściągają podatek i ubezpieczenie społeczne, więc i do emerytury się liczy. W nieuczciwych agencjach trzeba tego pilnować, a za regularną pracę zapłacić…

W takim razie dla tych, co jeszcze nie wiedzą: przychodzi przerażony Polak do agencji pracy w Anglii i co?

Dostaje do wypełnienia formularz zgłoszeniowy. Jest on w języku angielskim. Jeśli nie zna języka pomocy w wypełnianiu udzieli mu rekruter. Potrzeba mieć ze sobą dowód tożsamości, numer ubezpieczenia społecznego, czyli National Insurance Number, numer konta założonego w angielskim banku i – najlepiej – angielskie tłumaczenia wszystkich szkoleń i kursów jakie się odbyło. To bardzo pomaga, bo zwiększa szanse zawodowe pracownika. Po wypełnieniu formularza, dobrze prosperująca agencja pracy przydzieli pracę od razu lub prawie od razu. Słaba każe czekać nie wiadomo jak długo. Czasem dzień, czasem tydzień lub miesiąc albo miesiące. Może też nigdy nie zadzwonić, jeśli nie podpłaciłeś, albo nie masz znajomości. Po przydzieleniu pracy, nowy pracownik przechodzi szkolenie BHP i otrzymuje strój ochronny (buty, czapkę, kamizelkę Hi-Vist). Jeśli ma własny transport, dostaje adres firmy, w której ma się stawić w umówionym terminie. Jeśli nie ma samochodu, agencja załatwi zbiorowy transport za dodatkowa opłatą rzędu 6 do 10 funtów dziennie. Czyli niezbyt tanio wziąwszy pod uwagę fakt, że jest to przewóz zbiorowy.

Dlaczego po czterech latach zdecydowala się Pani mówić o byłej pracy?

Wielokrotnie widziałam jak działa cały ten system. Nie zgadzam sie na takie traktowanie ludzi, a także na ignorancję i akceptowanie złych przyzwyczajeń przywiezionych z Polski – kumoterstwo i łapówki. W końcu od tego uciekliśmy do UK. Chciałam też przestrzec innych, poradzić tym, którzy nie wiedzą, co może ich spotkać za granicą. Uważam, że my Polacy na emigracji powinniśmy trzymać się razem, powinniśmy być solidarni. Trzeba się wspierać.

Dziękuję za rozmowę.

UWAGA: Pracowałeś dla agencji pracy w UK i chcesz podzielić się z nami swoim doświadczeniem? Masz dobre/złe wspomnienia? Napisz do nas:  info@topmejt.co.uk lub znajdź nas na Facebook’u.

____________________________________________________________________________________________________________________________________

1. Wszelkie skargi na temat nieprawidłowego funkcjonowania agencji pracy i pracodawców należy zgłaszać do Department for Environment, Food & Rural Affairs / Reporting information

Telefon: 0845 602 5020 od poniedziałku do piątku od 9.00 do 17.00, e-mail: intelligence@gla.gsi.gov.uk.

Poufny formularz znajdujący się na stronie Departamentu, dostępny jest w sześciu wersjach językowych.

Także pod adresem: GLA, PO Box 10272, Nottingham, NG2 9PB

2. Skargę wziazaną z płacą i godzinami pracy, można złożyć tu: KLIK

3. The Gangmasters Licensing Authority to organizacja wydająca licencje agencjom i pracodawcom. Zajmuje się także ich kontrolowaniem. Można tam także zgłaszać wszelkie nieprawidłowości.

4. Ambasada Polska w Londynie przy współpracy Konsulatem RP w Wielkiej Brytanii, regularnie wydaje poradniki dla Polaków przyjeżdżających do pracy na Wyspach. Przydadzą się one każdemu, kto szuka pracy na Wyspach.

 

Dodaj komentarz

Kate i William w Polsce. To wizyta niczym misja pokojowa

Smoke alarm: Zadbaj o bezpieczeństwo w swoim domu